W poniedziałek informowaliśmy, że podczas głosowania w wyborach prezydenckich w jednym z lokali wyborczych musiała interweniować policja. Skontaktował się z nami członek komisji wyborczej, aby przedstawić swoja wersję wydarzeń.
Jak informowaliśmy, około godz. 19.00 członek komisji nr 7 w Suchej Beskidzkiej powiadomił dyżurnego policji, że w lokalu wyborczym doszło do nieporozumień pomiędzy kobietą, która przyszła do lokalu, a członkami komisji.
Kobieta twierdziła, że jej matka wraz ze swoim 80-letnim mężem podczas głosowania mieli być namawiani przez członka komisji "aby oddać głos na Dudę" oraz "aby w przypadku głosowania na Komorowskiego pozostawili krzyżyki przy obu kandydatach".
- Kobieta była nieuprzejma wobec członków komisji. Poza zarzutami, że rzekomo namawiałem starszych ludzi do głosowania na konkretnego kandydata, miała zastrzeżenia co do naszego ubioru i zachowania. Dodatkowo odgrażała się – powiedział nam członek komisji oskarżany o namawianie do głosowania na Andrzeja Dudę.
Członkowie komisji wezwali policję, ponieważ mieli podejrzenie o złamanie ciszy wyborczej, poza tym mieli podejrzenia, że kobieta jest pod wpływem alkoholu.
Z informacji uzyskanych od rzecznika suskiej policji wiemy, że policjanci nie wykonali badań na obecność alkoholu i narkotyków ponieważ nie widzieli ku temu podstaw.