Z OSTATNIEJ CHWILI
Powiatsuski24.pl zaprasza na naszą partnerską stronę - MalopolskaInfo24.pl oraz Telewizja Internetowa PowiatSuski24 po więcej informacji z regionu. Znajdziesz nas na Facebooku!
Dodano dnia 17.05.2015, 21:24
Święto w Bieńkówce. Awans stał się faktem!
Niedziela nieco lepsza niż sobota. Babia Góra rozegrała najlepszy mecz w tej rundzie, jednak to nie wystarczyło, by zdobyć choćby punkt w Paszkówce. Po dłuższej przerwie do składu powrócił Michał Pacyga. To spotkanie może być bodźcem, jakimś przełomem.

Strzelec Budzów wygrał z Żarkiem Stronie i „dźwignął” się w tabeli. Wynik 3:1, to najniższy wymiar kary. Bardzo pewne i przekonujące zwycięstwa odnieśli zawodnicy Żurawia Krzeszów i Watry Zawoja. Swoim rywalom zaaplikowali – odpowiednio – cztery i pięć bramek, nie tracąc przy tym ani jednej. „Bienia” po wielu latach prób uzyskała historyczny awans do „ósmej ligi mistrzów”. Się poleje!

 

Dąb Paszkówka – MKS Babia Góra 3:2
Bramki:
 Dyduch, bramka samobójcza
Babia: Kachnic - Ścieszka, Żaczek, Rzepka, Kociołek - Dyduch, Gach (80. Krzeszowiak), Tłok (73. Mika), Rak (65. Stróżak) - Pacyga, R. Starowicz.

Dąb uzyskał prowadzenie po strzale z rzutu wolnego. Co prawda, Artur Kachnic odbił piłkę, ale jeden z zawodników gospodarzy pośpieszył ze skuteczną dobitką. Błąd w kryciu popełnił Sebastian Tłok. Najbliższy wyrównania był powracający po dłuższej przerwie, Michał Pacyga. Niestety dla gości – bramkarz rywali spisał się przy tym strzale bez zarzutu. Tyle do przerwy. Tuż po zmianie stron do remisu doprowadził Kamil Dyduch. Pomocnik Babiej Góry otrzymał dobre podanie od Pacygi i z zimną krwią umieścił piłkę w siatce.  Po chwili, sam na sam wyszedł Mateusz Gach, oddał strzał, a obrońca, który próbował uratować sytuację, zaliczył „samobója”. Kiedy wydawało się, że goście przejęli kontrolę, Smajek wykorzystał niefrasobliwość defensywy i posłał piłkę do siatki. Obrona Babiej Góry była zestawiona dość eksperymentalnie (zabrakło Roberta Listwana i Jacka Kudzi). To miało duży wpływ na końcowy wynik. Gospodarze zwietrzyli szansę i w końcu dopięli swego. Sytuacja sam na sam i Kachnic był bez szans. Okazję do wyrównania miał jeszcze Pacyga. Po podaniu Starowicza, dopadł do piłki na jedenastym metrze, ale ta podskoczyła na nierównościach i utrudniła skuteczny strzał. Najlepszy mecz Babiej na wiosnę. Zabrakło jednej, podstawowej wartości – punktów.

- Każdy zawodnik zasłużył dzisiaj na pochwałę jeśli chodzi o walkę i determinację. Dobrze wypełniali założenia i wszelkie korekty. Dzisiaj w pierwszej jedenastce wystawiłem zawodnika, którego poznałem… dzisiaj. Oczywiście – zaczerpnąłem informacji, ale do czego zmierzam – Michał Pacyga nie grał w piłkę rok i nie wyglądał gorzej pod względem fizycznym od reszty drużyny. Tu jest problem. Fizycznie nie prezentujemy się najlepiej. Gdyby wszyscy byli dzisiaj w normalnej formie, to powinniśmy wygrać trzema bramkami. Jeszcze nic nie zdziałałem, ale na meczu było trochę ludzi z Suchej i mam nadzieję, że wypowiedzą się, czy widać chociaż bodziec. Czy coś drgnęło? Czy jest inaczej? Nie mówię, że lepiej, bo na pewno nie. Inaczej. – powiedział trener Babiej Góry, Janusz Suwada.     

Żarek Stronie - Strzelec Budzów 1:3
Bramki:
 Mateusz Daniel (dwie), Polak 
Strzelec: J. Gielata – Pawlica, Kąkol, Daniel, Daniel – P. Gielata, Grygiel, Gałuszka, Boczkaja (75. Reciak)(78. Kozak) – Polak, P. Burliga (70. Biela). 

Pierwszy kwadrans przyniósł trzy okazje dla gości. Dwukrotnie próbował Polak, raz Mateusz Daniel. Wtedy jeszcze bramki nie padły. Worek otworzył się podczas zabójczych pięciu minut. W 29 minucie, Przemysław Gielata uderzył z rzutu wolnego, bramkarz wybronił ten strzał, ale wobec skutecznej dobitki Mateusza Daniela był już bez szans. Pięć minut później, Józef Boczkaja dośrodkował do Tomasza Polaka, ten przyjął piłkę na klatkę piersiową i pięknym wolejem umieścił w siatce. Tuż po przerwie, strzał Polaka z linii pola karnego wybił jeden z obrońców. Strzelanie w 70 minucie zakończył Mateusz Daniel. Wykorzystał podanie Boczkaji i z około piętnastu metrów pokonał bramkarza rywali.

- Atakowaliśmy przez całe spotkanie. Można powiedzieć, że to najniższy wymiar kary. Rywale w żaden sposób nie potrafili nam zagrozić. W końcówce, rezerwowy bramkarz Marcin Kozak wszedł do pola, bo kontuzji doznał Sławek Reciak. Co ciekawe – miał nawet swoją sytuację. Cieszą punkty i szykujemy się do kolejnych spotkań. – powiedział trener Strzelca, Sławomir Bączek.

Żuraw Krzeszów – Błyskawica Marcówka 4:0
Bramki: 
Ćwiertnia (dwie), Wajdzik, Wójcik
Żuraw:
 Mika – Zawora, Talaga, Skrzypek (80. Pilarczyk), Nowak (75. Korczak) – Wójcik (60. G. Kawończyk), Fidelus, Wajdzik, Kawończyk – Ćwiertnia, Targosz (46. Łuczak).

Wynik po strzale z rzutu wolnego otworzył Krzysztof Ćwiertnia. Piękny, soczysty strzał – w swoim stylu. Drugiego gola zdobył Wajdzik, który wpadł w pole karne i strzałem lewą nogą po długim nie dał szans bramkarzowi rywali. Po przerwie, Żuraw chciał szybko „zamknąć” mecz i ta sztuka im się udała. Dośrodkowanie, zgranie jednego z napastników i Wójcik dopełnił formalności. Na koniec, niepilnowany w polu karnym, Ćwiertnia silnym strzałem sfinalizował składną akcję całego zespołu. 

- Mecz bez historii. Wyciągnęliśmy wnioski z poprzedniego spotkania u siebie, kiedy to na własne życzenie zremisowaliśmy z Olimpią Zebrzydowice. Dzisiaj byliśmy skoncentrowani od samego początku. Pełna kontrola. Rywale, jeśli już zagrażali, to jedynie po wrzutkach czy długich piłkach. Chwała chłopakom za grę i czekamy na kolejne mecze. – powiedział trener Żurawia, Jacek Kudzia.

Watra Zawoja – Jubilat Izdebnik 5:0
Watra:
 Wolski – Zguda (75. Zeman), Zięba, Stopka, Gałuszka – R. Warmuz, Basiura, Listwan, Hutniczak (75. Dyrcz) – Mika (70. Wróblewski), B. Warmuz.

W piętnastej minucie wynik otworzył Bartłomiej Listwan. Pomocnik Watry przyjął piłkę z boku pola karnego i ładnym, mierzonym strzałem tuż przy słupku, posłał ją do siatki. Przewaga Watry, w pierwszej połowie, przyniosła im jeszcze jednego gola. Łukasz Gałuszka dośrodkował w pole karne, tam po zamieszaniu piłka trafiła pod nogi Radosława Warmuza, który zrobił swoje. Tuż po zmianie stron sytuację sam na sam zmarnował Listwan. Co się odwlecze, to nie uciecze. Wynik po indywidualnej akcji podwyższył Sławomir Hutniczak, a dwa kolejne trafienia dołożył Krzysztof Zięba. 

- Mecz dobrze się dla nas ułożył. Już po kwadransie objęliśmy prowadzenie. Przez cały mecz przeważaliśmy. Przekonujące, zasłużone zwycięstwo. – podsumował trener Watry, Łukasz Stopka. 

LKS Bieńkówka – Świt Osielec 2:1
Bramka:
 A. Sałapat, G. Sałapat - Babik
LKS: Ciuś - Cholewa, Wojterski, Bobek (65. Jończyk), Sałapat (90. Sarna) - Knapczyk, Klimowski, Burliga - G. Sałapat, Chromy. 
Świt: W. Traczyk – Bachul, Herman, Kubiński (46. Łach), Sobinek – Kopacz, Oleksa, Kalemba, G. Traczyk – Babik, Harynek (80. Motor).

Wynik otworzył Artur Babik. Napastnik Świtu dostał dobre prostopadłe podanie, wyszedł sam na sam z bramkarzem, jednak przegrał ten pojedynek. Na szczęście dla niego – bramkarz wypluł piłkę, stwarzając okazję do dobitki, która była już skuteczna. W pierwszej połowie, „Bienia” nie zachwycała, pozwalając gościom na wiele. Kilka rajdów skrzydłem przeprowadził Krystian Burliga, ale brakowało ostatniego podania. Po zmianie stron, gospodarze ruszyli. Wrzucili odpowiedni bieg i przechylili szalę na swoją korzyść. Do remisu doprowadził Adam Sałapat, który zdecydował się na strzał z trzydziestu metrów i piłka wpadła w samo okienko. Stadiony świata. Wynik precyzyjnym strzałem z „szesnastki” ustalił Grzegorz Sałapat.

- Po drugim golu byliśmy w raju, w niebie – sam już nie wiem gdzie… Chciałbym podziękować moim zawodnikom, którzy od tylu lat ze mną pracują. Ja osobiście im współczuję... bo jestem trudny w relacjach. Po dzisiejszej wygranej zapewniliśmy sobie - na cztery kolejki przed końcem - awans. To historyczna chwila, w której mogę uczestniczyć, dziękuję Wam... jestem wyróżniony, dziękuję! – napisał rozemocjonowany trener „Bieni”, Jarosław Gąstała.

- Jak na C klasowe realia oglądaliśmy bardzo dobre widowisko. Okazje z obu stron. Prowadziliśmy do przerwy, jednak później gospodarze wydarli nam te punkty. Jedna z bramek dla Bieńkówki to strzał życia. Stadiony świata. Gratuluję Bieńkówce awansu, my musimy dalej walczyć o promocję z drugiej lokaty. – powiedział trener Świtu, Witold Romanowski.

- Chciałbym podziękować moim zawodnikom, którzy od tylu lat ze mną pracują. Ja osobiście im współczuję... bo jestem trudny w relacjach. Po dzisiejszej wygranej zapewniliśmy sobie - na cztery kolejki przed końcem -  awans. To historyczna chwila, w której mogę uczestniczyć, dziękuję Wam... jestem wyróżniony, dziękuję! – napisał rozemocjonowany trener „Bieni”, Jarosław Gąstała.

Pozostałe wyniki:

Olimpia – Tarnawianka Tarnawa 4:0

Lachy Lachowice – Filkówka (goście nie dojechali)

Dodaj komentarz
Redakcja Portalu PowiatSuski24.pl informuje, że nie odpowiada za treść komentarzy użytkowników.
Portal zaznacza sobie prawo do usuwania komentarzy, bez uprzedzenia osoby komentującej. Pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy.
Captcha image