Dodano dnia 20.04.2019, 20:08
Strażak gasi Zembrzyce...
Zanim przejdziemy do tematu, a więc do tego co działo się w Wielką Sobotę na stadionie w Zembrzycach – grzechem byłoby nie napisać ponownie kilku zdań o nowoczesnym Centrum Rekreacji i Wypoczynku powstałym w tejże miejscowości. O tym, że sport to zdrowie wiemy nie od dziś. Osoby aktywne fizycznie mają lepszą kondycję, są wydajniejsze, posiadają więcej energii jednocześnie mniej się męczą. Sylwetka poprawia samopoczucie, a satysfakcja po treningu humor. Mózg staje się dotleniony, a z nim nasze zdrowie staję się odporniejsze. Na te i inne pozytywne aspekty związane ze sportem postawiono właśnie w Zembrzycach.
Lubię to
W Zembrzycach położono nacisk na sport, a więc miliony dla zdrowia…
Przed rozpoczęciem prac związanych z powstaniem kompleksu, w miejscu tym znajdował się stadion drużyny Garbarza Zembrzyce. Oczywiście pozostał on na swoim miejscu lecz w pełni odnowiony. Budynek obok był standardowym obiektem patrząc choćby na obiekty znajdujące się w innych lokalnych klubach sportowych, lecz sama trybuna pozostawiała wiele do życzenia. Teraz do czynienia mamy z czymś naprawdę pięknym.
Centralą kompleksu stał się jej nowoczesny budynek. To tam właśnie znajdują się pomieszczenia rekreacyjne oraz miejsca dogodne do odpoczynku czy relaksu. W pobliżu budynku powstał cały kompleks sportowy, gdzie mieszkańcy powiatu czy turyści będą mogli w pełni z niego korzystać. W miejscu tym bowiem powstały boiska do siatkówki, koszykówki, piłki plażowej, badmintona, a nawet boisko ze sztuczną trawą do gry w piłkę nożną. Dodatkowo stworzono nową trybunę, bieżnię, ścieżkę rowerową, a dla zdrowia tężnię solankową. Takie obiekty z pewnością idą z duchem czasu i jest to wspaniała informacja z punktu widzenia atrakcyjności naszego regionu.
Najniższy wymiar kary…
Przejdźmy do meritum, a więc sobotniego spotkania „czerwonej latarni” ligi - Garbarza Zembrzyce z liderem - Strażakiem Rajsko. Przed tym spotkaniem faworyt bynajmniej na papierze był tylko jeden, a boisko… przy okazji Świąt - niczego innego nie wykluło.
Rozpocznijmy od zaplecza kadry drużyny Garbarza Zembrzyce, a tam... dwóch rezerwowych i jako trzeci zgłoszony do tego spotkania trener gospodarzy – Zdzisław Janik. Spore problemy kadrowe są zatem w dalszym ciągu zmorą drużyny z Zembrzyc. Co jest tego powodem? Dlaczego na tak pięknym obiekcie jest tak mało chętnych chłopaków do gry? Przecież w dzisiejszych czasach solidna, wieloosobowa kadra i równie wartościowi zmiennicy to podstawa, bo bez tego o jakichkolwiek sukcesach można zapomnieć. Zembrzyce zatem nadal muszą szukać panaceum na kadrowe problemy.
Skazywany na pożarcie przez lidera Garbarz z pewnością jednak przed rywalem z Rajska nie spękał. Drużyna pomimo wspomnianych problemów ustawiła skomasowaną obronę i próbowała kontratakować. Do 25 minuty wyglądało to dobrze, gdyż przyjezdni bili głową w mur, a bardziej w „ekran” ustawiony przez miejscowych gdzieś w okolicach własnego pola karnego. Pierwszy z kluczowych momentów tego spotkania nastąpił w 27 minucie, kiedy fatalnej kontuzji doznał kapitan gospodarzy – Mariusz Kania. Bez złośliwości czy ostrego kontaktu z rywalem upadł, a problem pojawił się w kolanie. Wiemy, że takie kontuzje należą do jednych z najgorszych. Zawodnik zwijał się i krzyczał z bólu przez kilka minut i nawet na chwilę nie ukoił tego użyty niemal cały spray chłodzący. Tak, tak tyle go zużyto, a zawodnik o własnych siłach nie był w stanie opuścić murawy. Do momentu pierwszej zmiany gospodarze musieli sobie radzić w „dziesiątkę” i szybko tę przewagę wykorzystali przyjezdni. W 31 minucie sytuację sam na sam z Józefem Kołatą pewnie wykorzystał Paweł Piskorz. Od tej pory zawodnicy Strażaka rozpoczęli ostrzeliwanie Garbarza, lecz albo na posterunku był Kołata albo piłka mijała jego bramkę. Ten sam obraz gry mogliśmy zaobserwować po przerwie. Przyjezdni wciąż napierali tworząc kolejne bramkowe sytuacje, a gospodarze skupieni byli stricte na defensywie. Skupienie to zaszwankowało jednak już w 50 minucie gdyż na listę strzelców po raz drugi wpisał się Piskorz. Znów stanął oko w oko z Kołatą i tym razem pięknym lobem podwyższył wynik na 2:0. Gwoździem do trumny gospodarzy okazała się sytuacja z 60 minuty kiedy to dwie żółte kartki w odstępie kilku sekund otrzymał Kamil Kwaśniewski. Napastnika miejscowych poniosły nerwy, powiedział za dużo choć z jego perspektywy dwie żółte kartki były grubą przesadą. „Zostałem uderzony łokciem w plecy podczas walki o piłkę i to nie pierwszy raz. Krzyknąłem w stronę sędziego, a piłkarz drużyny przeciwnej powiedział mi, że co kontakt się wywracam itd. Emocje wzięły górę więc powiedziałem, że jak nie widzi to niech nie mówi (ocenzurowane). Otrzymałem żółtą kartkę i sędzia zapytał mnie o numer na koszulce. Powiedziałem dziesięć, a on chyba nie usłyszał lub chciał żebym się odwrócił. Nie wiem, nie zareagowałem, a arbiter wyciągnął drugą kartkę i w konsekwencji wyleciałem z boiska. Dziwna sprawa”. Z tak ciężkiej sytuacji Garbarz nie miał prawa się podnieść, natomiast zawodnicy Strażaka powinni w lepszym stylu zakończyć to spotkanie. Multum stworzonych okazji, a ze skutecznością było jak na lekarstwo. Niewykorzystane szanse mogły zemścić się jeszcze w 85 minucie, kiedy to z bliskiej odległości spudłował Adrian Elżbieciak. Była to tak na dobrą sprawę jedyna stuprocentowa okazja Garbarza w całym spotkaniu.
Garbarz Zembrzyce – Strażak Rajsko 0:2
Bramki:
Strażak: Piskorz (31, 50 min.).
Składy:
Garbarz Zembrzyce: Kołata, Kania (C) (A.Elżbieciak 33 min.), Abubakar Sani, Żurek, D.Elżbieciak, Porębski (Cieślak 78 min.), Burliga, Stachnik, Mackiewicz, Boczkaja, Kwaśniewski.
Strażak Rajsko: Gielarowski (C), Sieczko, Zimnal, Welber, D.Jędrusik, Matlak, Czarnik, Mika (Ochman 65 min.), Brańka (Ogórek 65 min.), Senkowski (K.Jędrusik 38 min.), Piskorz (Skiernik 69 min.).
Przed rozpoczęciem prac związanych z powstaniem kompleksu, w miejscu tym znajdował się stadion drużyny Garbarza Zembrzyce. Oczywiście pozostał on na swoim miejscu lecz w pełni odnowiony. Budynek obok był standardowym obiektem patrząc choćby na obiekty znajdujące się w innych lokalnych klubach sportowych, lecz sama trybuna pozostawiała wiele do życzenia. Teraz do czynienia mamy z czymś naprawdę pięknym.
Centralą kompleksu stał się jej nowoczesny budynek. To tam właśnie znajdują się pomieszczenia rekreacyjne oraz miejsca dogodne do odpoczynku czy relaksu. W pobliżu budynku powstał cały kompleks sportowy, gdzie mieszkańcy powiatu czy turyści będą mogli w pełni z niego korzystać. W miejscu tym bowiem powstały boiska do siatkówki, koszykówki, piłki plażowej, badmintona, a nawet boisko ze sztuczną trawą do gry w piłkę nożną. Dodatkowo stworzono nową trybunę, bieżnię, ścieżkę rowerową, a dla zdrowia tężnię solankową. Takie obiekty z pewnością idą z duchem czasu i jest to wspaniała informacja z punktu widzenia atrakcyjności naszego regionu.
Najniższy wymiar kary…
Przejdźmy do meritum, a więc sobotniego spotkania „czerwonej latarni” ligi - Garbarza Zembrzyce z liderem - Strażakiem Rajsko. Przed tym spotkaniem faworyt bynajmniej na papierze był tylko jeden, a boisko… przy okazji Świąt - niczego innego nie wykluło.
Rozpocznijmy od zaplecza kadry drużyny Garbarza Zembrzyce, a tam... dwóch rezerwowych i jako trzeci zgłoszony do tego spotkania trener gospodarzy – Zdzisław Janik. Spore problemy kadrowe są zatem w dalszym ciągu zmorą drużyny z Zembrzyc. Co jest tego powodem? Dlaczego na tak pięknym obiekcie jest tak mało chętnych chłopaków do gry? Przecież w dzisiejszych czasach solidna, wieloosobowa kadra i równie wartościowi zmiennicy to podstawa, bo bez tego o jakichkolwiek sukcesach można zapomnieć. Zembrzyce zatem nadal muszą szukać panaceum na kadrowe problemy.
Skazywany na pożarcie przez lidera Garbarz z pewnością jednak przed rywalem z Rajska nie spękał. Drużyna pomimo wspomnianych problemów ustawiła skomasowaną obronę i próbowała kontratakować. Do 25 minuty wyglądało to dobrze, gdyż przyjezdni bili głową w mur, a bardziej w „ekran” ustawiony przez miejscowych gdzieś w okolicach własnego pola karnego. Pierwszy z kluczowych momentów tego spotkania nastąpił w 27 minucie, kiedy fatalnej kontuzji doznał kapitan gospodarzy – Mariusz Kania. Bez złośliwości czy ostrego kontaktu z rywalem upadł, a problem pojawił się w kolanie. Wiemy, że takie kontuzje należą do jednych z najgorszych. Zawodnik zwijał się i krzyczał z bólu przez kilka minut i nawet na chwilę nie ukoił tego użyty niemal cały spray chłodzący. Tak, tak tyle go zużyto, a zawodnik o własnych siłach nie był w stanie opuścić murawy. Do momentu pierwszej zmiany gospodarze musieli sobie radzić w „dziesiątkę” i szybko tę przewagę wykorzystali przyjezdni. W 31 minucie sytuację sam na sam z Józefem Kołatą pewnie wykorzystał Paweł Piskorz. Od tej pory zawodnicy Strażaka rozpoczęli ostrzeliwanie Garbarza, lecz albo na posterunku był Kołata albo piłka mijała jego bramkę. Ten sam obraz gry mogliśmy zaobserwować po przerwie. Przyjezdni wciąż napierali tworząc kolejne bramkowe sytuacje, a gospodarze skupieni byli stricte na defensywie. Skupienie to zaszwankowało jednak już w 50 minucie gdyż na listę strzelców po raz drugi wpisał się Piskorz. Znów stanął oko w oko z Kołatą i tym razem pięknym lobem podwyższył wynik na 2:0. Gwoździem do trumny gospodarzy okazała się sytuacja z 60 minuty kiedy to dwie żółte kartki w odstępie kilku sekund otrzymał Kamil Kwaśniewski. Napastnika miejscowych poniosły nerwy, powiedział za dużo choć z jego perspektywy dwie żółte kartki były grubą przesadą. „Zostałem uderzony łokciem w plecy podczas walki o piłkę i to nie pierwszy raz. Krzyknąłem w stronę sędziego, a piłkarz drużyny przeciwnej powiedział mi, że co kontakt się wywracam itd. Emocje wzięły górę więc powiedziałem, że jak nie widzi to niech nie mówi (ocenzurowane). Otrzymałem żółtą kartkę i sędzia zapytał mnie o numer na koszulce. Powiedziałem dziesięć, a on chyba nie usłyszał lub chciał żebym się odwrócił. Nie wiem, nie zareagowałem, a arbiter wyciągnął drugą kartkę i w konsekwencji wyleciałem z boiska. Dziwna sprawa”. Z tak ciężkiej sytuacji Garbarz nie miał prawa się podnieść, natomiast zawodnicy Strażaka powinni w lepszym stylu zakończyć to spotkanie. Multum stworzonych okazji, a ze skutecznością było jak na lekarstwo. Niewykorzystane szanse mogły zemścić się jeszcze w 85 minucie, kiedy to z bliskiej odległości spudłował Adrian Elżbieciak. Była to tak na dobrą sprawę jedyna stuprocentowa okazja Garbarza w całym spotkaniu.
Garbarz Zembrzyce – Strażak Rajsko 0:2
Bramki:
Strażak: Piskorz (31, 50 min.).
Składy:
Garbarz Zembrzyce: Kołata, Kania (C) (A.Elżbieciak 33 min.), Abubakar Sani, Żurek, D.Elżbieciak, Porębski (Cieślak 78 min.), Burliga, Stachnik, Mackiewicz, Boczkaja, Kwaśniewski.
Strażak Rajsko: Gielarowski (C), Sieczko, Zimnal, Welber, D.Jędrusik, Matlak, Czarnik, Mika (Ochman 65 min.), Brańka (Ogórek 65 min.), Senkowski (K.Jędrusik 38 min.), Piskorz (Skiernik 69 min.).
Sebastian Kurpiel
Dodaj komentarz