„Kepsza” jako golkiper
Śmiało można rzec, że facet ten był wierny swoim klubom jak mało kto. W swojej seniorskiej karierze wystąpił bowiem w zaledwie dwóch drużynach. Najpierw w Garbarzu Zembrzyce, gdzie bardziej toczył walkę o tzw. jedynkę na koszulce, a następnie w Narożu Juszczyn gdzie był niekwestionowanym numerem jeden. W drużynie z Zembrzyc spędził trzy sezony, gdzie początki odzwierciedlały powiedzenie „pierwsze śliwki robaczywki”. „Start w Garbarzu był ciężki. Mocna czwarta liga, w której występowały m.in. takie drużyny jak: Garbarnia Kraków, Puszcza Niepołomice czy Unia Tarnów. Obsada bramkarska była mocna i z początku byłem bramkarzem numer trzy. Z czasem moja liczba występów wzrastała, a ja w bramce czułem się coraz pewniej”. Spędzone lata w miejscowości z której pochodzi stworzyły charakternego bramkarza, od którego w drugim klubie „rozpoczynano skład”. W drużynie Naroża, Michał rozegrał 207 spotkań, a pokaźną liczbę występów zawdzięcza losowi, który miał go w swojej opiece. „W sezonie 2009/2010 przeniosłem się do Naroża. Jesień spędziłem jednak pracując w Niemczech. Przyjechałem do Polski i zadzwonił do mnie Zdzisław Gacek – wtedy trener Naroża. Zaproponował mi żebym przyszedł na trening. Wahałem się, gdyż po krótkim urlopie miałem wrócić do Niemiec. Skorzystałem jednak z propozycji trenera i można rzec, że ktoś nade mną czuwał. Koledzy, z którymi jeździłem do pracy mieli wypadek. Jeden z nich zmarł na miejscu, a drugi w stanie krytycznym został przetransportowany do szpitala, gdzie cudem uniknął śmierci. Od tego czasu moje miejsce jest tutaj w Polsce”. W Narożu, „Kepsza” spędził dziewięć lat, gdzie stanowił ostoję drużyny. Karierę zakończył w 2018 roku, a zacnie pożegnany przez kolegów został na ostatnim meczu w Zembrzycach, a więc tam gdzie wszystko się zaczęło.
„Kepsza” jako arbiter
W jaki sposób zaczęła się Twoja przygoda z sędziowaniem?
Chciałem spróbować czegoś nowego i w 2015 roku zgłosiłem się na kurs sędziowski. Przez rok byłem sędzią próbnym, później już zostałem sędzią rzeczywistym.
Od jakiego czasu zajmujesz się sędziowaniem?
Sędziowaniem zajmuję się od trzech i pół roku.
Który sędzia jest dla Ciebie wzorem do naśladowania na boisku?
Nie mam takiego. Sporo mówi się o Marciniaku, który jest dobrym sędzią ale z pewnością nie moim wzorem.
W jakich ligach masz licencję na sędziowanie?
Na początku sędziowałem mecze B i C klasy. Później dobre wyniki wpłynęły na to, że przeskoczyłem z klasy B od razu do poziomu ligi okręgowej. Była to dla mnie bardzo miła niespodzianka. Tak więc licencję jako sędzia główny mam od ligi okręgowej do C-klasy, a jako boczny mogę sędziować w czwartej lidze.
Planujesz pójść wyżej/rozwinąć się w tym kierunku?
Czwarta liga jako sędzia główny czemu nie, choć ciężko jest się dostać. Liczą się m.in. oceny z obserwacji, testy pisemne oraz kondycyjne. Tylko kilku najlepszych dostaje awans. Na razie chcę pozostać w okręgówce i zbierać doświadczenie.
Co jaki czas sędziowie spotykają się na zebraniach?
Raz w miesiącu mamy zebranie plenarne gdzie spotykają się wszyscy sędziowie. Dodatkowo również raz w miesiącu mamy szkolenie. Bywają one ciekawe. Analizujemy sytuacje, oceniamy testy kolegów – idzie dużo z tego wyciągnąć.
Dostajecie noty za każde swoje zawody? Jeśli tak to w jakiej skali?
Dostajemy noty w przypadku gdy na meczu obecny jest obserwator. Skala wynosi od 6,0 gdzie oznacza to poziom nieakceptowalny do 10,0 czyli znakomite prowadzenie zawodów. Moim zdaniem taki max w ocenach to 8,4 – z wyższą notą się nie spotkałem.
Jakie według Ciebie trzy dobre cechy powinien posiadać arbiter?
Obiektywność, sprawiedliwość, pewność siebie.
Czy według Ciebie osoba mająca doświadczenie na boisku będzie lepszym arbitrem niż taka, która praktyki jako zawodnik nigdy nie miała?
Myślę, że ma to wpływ. Znasz grę, z doświadczenia wiesz jak to jest. Mnie osobiście nie raz to pomogło.
W przypadku skarg jakie wyciągane są w stosunku do Was konsekwencje?
Na szczęście nie miałem takiej sytuacji. Ogólnie wszystko rozstrzyga się między zarządem, a sędzią. Możliwe są zawieszenia lub nawet kary finansowe.
Arbiter to przeważnie osoba nielubiana. W jaki sposób znosisz obraźliwe słowa pod swoim adresem?
Z początku wywierało to na mnie presję. Teraz przyjmuje takie słowa z uśmiechem na twarzy. Jednym uchem wejdzie, drugim wyjdzie. Pierwsze obraźliwe słowo usłyszałem od kobiety, ale przytaczać nie warto.
Najtrudniejsza sytuacja miała miejsce w…
Osieku, ze względu na mój debiut. Początek przerąbany. Generalnie na lokalnych stadionach bywa różnie. Czasem jest masakra i chamstwo. Sędziowie niejednokrotnie muszą czekać na Policję po zakończeniu spotkania gdyż kibice różnie nas traktują.
Czy w Waszym środowisku spotykacie się z propozycjami korupcyjnymi od klubów?
Grube pytanie (śmiech). Mnie osobiście taka sytuacja nigdy się nie przydarzyła. Jesteśmy uczulani żeby wszelkie objawy od razu zgłaszać. Choć podejrzewam, że pewnie kiedyś taka sytuacja miała miejsce.
Jakie zadania macie po końcowym gwizdku?
Po zakończonym meczu mamy piętnaście minut na wysłanie smsa z wynikiem spotkania. Po powrocie do domu trzeba poświęcić kilkadziesiąt minut na przelanie formy papierowej sprawozdania w formę elektroniczną. Mianowicie: składy drużyn, bramki, napomnienia, wykluczenia, zmiany itd. Na portalu laczynaspilka.pl szybko pojawiają się wyniki i wszystkie zdarzenia boiskowe. Niektóre sprawozdania meczowe w formie elektronicznej pojawiają się nieco później, ponieważ sędzia czasami jedzie z jednego spotkania na drugie i ukazuje się to późnym wieczorem lub na następny dzień.
Co uważasz na temat systemu VAR?
Uważam, że jest pomocny, a piłka jest sprawiedliwsza. Mniej wypatrzonych wyników, choć też ma swoje wady. Przykład: drużyna cieszy się ze zdobytej bramki, sprawdzanie na wozie trwa długo, sędzia kilkakrotnie ogląda powtórkę i nagle bramka nieuznana – to boli.
Sędziowanie to dla Ciebie tylko i wyłącznie hobby czy możliwie dobry zarobek?
Hobby. Jest z tego jakiś grosz, ale nie patrzę pod tym kątem.
Sędziowie to zgrana ekipa…
Myślę, że tak. Jest zrozumienie, jeden stanie za drugim i staramy się sobie pomagać.
Czego Michał Ci życzyć?
Zdrowia to na pewno. Sukcesów sędziowskich aczkolwiek będzie co los da. Jak będzie zdrowie to będzie wszystko.
Podsumowując. Trzeba mieć trochę w sobie wariata wybierając najpierw pozycję bramkarza, a po zakończeniu pracować jako sędzia. Gdy zawalisz jako bramkarz najczęściej nikt Cię już nie uratuje i cała większość winy pada na Ciebie. Gdy gwizdniesz jako sędzia coś nie po nosie kibiców, łagodnie to ujmując - usłyszysz kilka „epitetów” pod swoim adresem. Powyższe ukazuje, że główny bohater artykułu lubi wyzwania i dzielnie stawia im czoła.
Sebastian Kurpiel
foto: archiwum prywatne Łukasz Dragan