Halniak wreszcie przerwał fatalna passę. Bramki dla zespołu z Makowa zdobyli młodzieżowcy, co cieszy. Garbarz nie dał rady Wiślance Grabie. Tempo wygrało z Niwą. Duży wpływ na wynik meczu Babia – Lachy miała czerwona kartka dla Małysiaka z 26 minuty.
Halniak Maków – Górnik Libiąż 4:0
Bramki: Bobek, Malina, Bryndza
Halniak: Marzec – Gruca, Marut, Lozniak, Furman – Polak (66. Bryndza), Zając, Kozieł, Bobek (72. Malina), Mokwiński (84. Burliga) – Dyduch (88. Gruszeczka).
Górnik: Dębski – Szczurek, Kmiecik, Kułaga, Domagała – Wilczak, Gucik, Patyk, Wójcik (63. Bogacz) – Wierzba, Nędza.
Początek niemrawy. Ani jedni, ani drudzy nie rzucili się do huraganowych ataków. W piętnastej minucie, błąd naszej defensywy. Nieudolnie zastawiona pułapka ofsajdowa, Łukasz Wierzba znalazł się w sytuacji sam na sam z Dawidem Marcem, ten jednak wybronił jego strzał. Piłka zgarnął Dariusz Wilczak i kopnął w stronę bramki. Dobrze, że z asekuracją zdążył Michał Gruca, wybijając piłkę z linii. W odpowiedzi, Jacek Bobek wygrał walkę o piłkę z dwoma rywalami, dograł do „Koziego”, ten uderzył, jednak Dębski nie dał się zaskoczyć. W kolejnych minutach zagrażaliśmy głównie po stałych fragmentach gry. Najpierw dograł Kozieł, główkował Tomasz Marut, a potem bezpośredni strzał naszego kapitana nie sprawił trudności bramkarzowi gości. W 35 minucie, Paweł Kozieł szybko rozegrał rzut wolny. Doszło do małego zamieszania, obrońca Górnika przejął piłkę, ale zbyt krótko zagrał do bramkarza. Dopadł do niej Jacek Bobek i pewnym strzałem umieścił w siatce. Chwilę później, dobra prostopadła piłka za wysoko ustawioną linię obrony gości, Bobek wyszedł sam na sam, zabawił się z bramkarzem, po czym dopełnił formalności. W 44 minucie, Grzegorz Kmiecik ładnie wypatrzył Damiana Patyka, ten znalazł się w dogodnej sytuacji, jednak przelobował zarówno Marca, jak i bramkę.
Pierwsza groźna sytuacja po przerwie miała miejsce w 55 minucie. Kozieł przerzucił na skrzydło do Polaka, ten ładnie przyjął i precyzyjnie dograł do Jacka Bobka, który mógł - i powinien - skompletować hat-tricka. Trafił jednak w Dębskiego. Goście mieli dwa strzały. Najpierw Wierzba, potem Kmiecik. Przy obu próbach bez zarzutu spisał się Marzec. W kolejnych minutach trener dał szansę młodzieży. Pierwszy wszedł Bryndza, zaraz potem Malina. Ten drugi w pierwszej swojej akcji odebrał piłkę Kmiecikowi, ale ten zdołał naprawić swój błąd. W 77 minucie, Kamil Dyduch przeprowadził znakomitą akcję lewym skrzydłem, dograł do Michała Maliny, a ten wiedział co z tym fantem zrobić. Osiem minut później na raty, ale skutecznie wynik podwyższył, a jak się okazało ustalił, Klaudiusz Bryndza. Rewelacja. Swoje okazje, po centrach „Koziego”, mieli jeszcze Michał Gruca i Kamil Dyduch, jednak Dębski pokazał niemały kunszt.
- Przy stanie 0:0 mieliśmy trzy bardzo dobre sytuacje, które musiały zakończyć się golami. Niestety, żadna z nich nie przyniosła bramki. Co działo się dalej, wszyscy wiemy. Żałujemy pierwszej bramki, straconej w głupi sposób. Rywale szybko zagrali rzut wolny, nasz obrońca zbyt lekko zagrał do bramkarza, wykorzystał to napastnik, otwierając wynik meczu. Po przerwie liczba błędów rosła. Całkowicie zasłużona wygrana Halniaka – powiedział trener Górnika, Grzegorz Kmiecik.
- Rywale przy stanie po zero mieli swoje sytuacje. Zbyt łatwo oddaliśmy pole. Po przerwie było już lepiej. Warto spojrzeć na to, kto strzelał gole. Jacek Bobek – rocznik 98’, Michał Malina – 99’, Klaudiusz Bryndza – 97’. Ręce same składają się do braw. To zaprocentuje w przyszłości. Solidnie przepracować zimę i wiosną na pewno powalczymy. Wracając do meczu, to wielka ulga i zadowolenie. Choć są też minusy. Wykartkowało nam się dwóch zawodników –„Sasza” i Kamil Dyduch – powiedział trener Halniaka, Krzysztof Wądrzyk.
Garbarz Zembrzyce – Wiślanka Grabie 0:2
Garbarz: Bruzda – Ł. Puda, Adrian Sadowski, Marek, Harańczyk – Kuz (60. Teteruk), Kasiński, Artur Sadowski, Chodźko, Tomczak – S. Puda.
Tempo Białka – Niwa Nowa Wieś 3:0
Bramki: Goryl, Sz. Marek, Młynarczyk
Tempo: Kłapyta – M. Marek, Bielarz, Mentel, Raczek – Harańczyk (46. Sz. Marek), Ficek (60. Młynarczyk), Motor, Lenik – Puzik, Goryl (75. Kaczmarczyk).
Pierwsze minuty pod dyktando gości. Później, z każdą kolejną minutą, gra była coraz równiejsza. Dobrych sytuacji nie wykorzystali Michał Puzik i Bartłomiej Goryl. Wreszcie, w 40 minucie, Puzik zagrał do Goryla, a ten precyzyjnym strzałem umieścił piłkę w siatce. W drugiej połowie drugi cios zadał Szymon Marek, który wykorzystał dokładne podanie Puzika. Wynik ustalił Sebastian Młynarczyk, asystował Puzik. W końcówce dobrej sytuacji nie wykorzystał jeszcze Kamil Lenik.
- Cel był jeden – trzy punkty. W pierwszej części Niwa zagrażała po stałych fragmentach gry. Cieszymy się z wyniku, ze zwycięstwa. Kamień z serca. Przy okazji otrzymałem prezent na urodziny – powiedział kierownik Tempa, Mariusz Sałaciak.
Dąb Paszkówka – Jałowiec Stryszawa 4:4
Bramki: Głuszek, Iciek, G. Jodłowiec, Świerkosz
Jałowiec: Kobiałka – Starowicz, Bartyzel, Brytan, Szklarczyk – Głuszek, Pindel, G. Jodłowiec, K. Jodłowiec – Świerkosz, Iciek.
W pierwszej połowie padły trzy bramki. Pierwsi, już w drugiej minucie, trafili miejscowi. W szóstej minucie odpowiedział Robert Głuszek, który wykorzystał sytuację sam na sam. Drugiego gola dla Jałowca, w podobnych okolicznościach, zdobył Bartłomiej Iciek. Długi wykop Kobiałki, przedłużenie Świerkosza i sytuacja sam na sam. Tuż po zmianie stron wyrównanie. Trzeci cios zadał Grzegorz Jodłowiec, wykorzystując niefrasobliwość bramkarza rywali. Dąb nie zrezygnował i strzelił dwa gole. Końcówka niezwykle nerwowa. Ostatecznie Tomasz Świerkosz dał swojej drużynie jeden punkt.
- Mecz był chaotyczny. Boisko nie ułatwiało sprawy – małe, krzywe, nierówne. Do przerwy prowadziliśmy 2:1 i wydawało się, że mamy kontrolę. Niestety tuż po zmianie stron rywale wyrównali. Od 75 minuty graliśmy w dziesiątkę, bo drugą żółtą kartkę zobaczył Patryk Brytan. W końcówce musieliśmy gonić wynik. Na szczęście udało się – powiedział kierownik Jałowca, Tomasz Steczek.
MKS Babia Góra – Lachy Lachowice 5:1
Bramka: Wójtowicz, Szarlej, Choczyński (dwie), Ścieszka - Daniel Kachel
Babia: Kachnic (82. Bubiak) – Szarlej, Kudzia (70. Rzeźniczak), Burliga, Rzepka – Kociołek, Sumera (60. Świerkosz), Wójtowicz, Chrząszcz, Ścieszka (80. Sajnog) – Choczyński.
Lachy: Nowak – Kubieniec, Banaś, M. Gach (70. M. Kachel), Kąkol – Pyrzyk, Stachnik (80. Urbanek), Małysiak, Daniel Kachel – P. Gach, Dawid Kachel.
- Początek meczu pod dyktando gości, którzy mieli dwie dogodne sytuacje. Mogli, a nawet powinni prowadzić. Później przejęliśmy inicjatywę. Jeszcze przed przerwą strzeliliśmy pięć goli. Po zmianie stron stanęliśmy. Zespół wyglądał tak, jakby był już syty – powiedział trener Babiej, Sławomir Bączek.
- Szkoda pierwszych minut, kiedy to stworzyliśmy kilka dobrych sytuacji, jednak zabrakło wykończenia. Przełomowym momentem była 25 minuta. Drugą żółtą kartkę otrzymał Mateusz Małysiak. Sędzia nie popisał się w tej sytuacji. Przez ostatni kwadrans tej połowy nie graliśmy nic. Zupełnie nic. Po przerwie padła jedna bramka, strzeliliśmy ją my. Małym pocieszeniem jest to, że wygraliśmy tą połowę. Teraz przerwa i cóż – powalczymy wiosną o utrzymanie – ocenił trener Lachów, Krzysztof Chorąży.