Z OSTATNIEJ CHWILI
Powiatsuski24.pl zaprasza na naszą partnerską stronę - MalopolskaInfo24.pl oraz Telewizja Internetowa PowiatSuski24 po więcej informacji z regionu. Znajdziesz nas na Facebooku!
Dodano dnia 22.09.2018, 10:18
Historia tutejszego trenera wraz z obszernym wywiadem, a więc jak od Jacusia stać się „Jacą”!
Widząc spore zainteresowanie czytelników oraz życzenia kontynuacji artykułów związanych z osobami lokalnie znanymi, postanowiliśmy lupą objąć kolejną postać. Zawodowo wuefista, dodatkowo od 18 lat trener i od 27 lat wciąż zgłoszony do rozgrywek piłkarz. Osoba dla której każdy dzień zawsze ma charakter sportowy. Do południa szkoła i nauka sportu, po południu treningi i nauka gry. Mowa oczywiście o Jacku Kudzi, czyli osobie znanej w świecie sportu pod pseudonimem „Jaca”.

Poprzedni artykuł poświęcony innemu z trenerów, opiewał tylko i wyłącznie w krótką historię. Tu wykonaliśmy krok do przodu i poza historią, zadaliśmy łącznie trenerowi Kudzi około 30 pytań. Swoją drogą z trenerem Dariuszem Klimasarą, z pewnością dokończymy to co zaczęliśmy. Pytania podzieliśmy na trzy kategorie. Pierwsze dotyczą historii, która będzie tworzyła podstawę artykułu. Następne to takie z życia wzięte, a końcowe najtrudniejsze, gdzie „pomidor” może się przydać.

Sportowa kartoteka”

Moment zainteresowania sportem, kto nim zaraził, piłkarska oraz trenerska kariera, największy sukces, najtrudniejsza sytuacja

Trener Jacek Kudzia, rzucił nas na bardzo głęboką wodę. Jego kariera jest co najmniej skomplikowana, bowiem momentami był związany z kilkoma drużynami piłkarskimi jednocześnie. Był okres, że „prowadził grę” nawet na cztery różne fronty. Wiedzieliśmy, że jego CV jest bardzo bogate, ale że aż tak? Zaświeciła się kontrolka, a może napisać o nim powieść? Na chwilę obecną za przeproszeniem trenerze, streszczamy, a bardziej piszemy „streszczenie streszczenia” (młodzież coś o tym wie) piłkarskich osiągnięć.

Z rozmowy przeprowadzonej z „Jacą” jasno szło wywnioskować, że urodził się z piłką w ręku, choć futbolem zaraził go kuzyn Michał z Raciborza. Wszystko zaczęło się dawno, dawno temu, a konkretnie od najmłodszych lat. Najpierw jako mały Jacuś, przeszedł wszystkie szczebla w Makowie Podhalańskim – trampkarz, junior młodszy, starszy, będąc jednocześnie w kadrze województwa Bielsko-Biała. W Makowie również, wykonał pierwszy krok w dorosłość, grając w seniorach lokalnej drużyny. Poważniejsza piłka zaczęła się około 18-stego roku życia. Zaraz po maturze, wybrał się do Zembrzyc na roczną grę w Garbarzu. Tam próbował sił jako napastnik z kilkoma jak się okazało bramkami. Jako student AWF-u w Krakowie, powrócił do Halniaka, gdzie zdobył awans do okręgówki. Awans awansem, ale co tam spróbujmy sił gdzie indziej, powiedział wtedy wchodzący w dorosłość Jacek:) Tak o to wybrał się na Śląsk. Roczną przygodę w klubie Czarni Góral Żywiec zakończył z powodu kontuzji. Po tym krótkim epizodzie, zainteresował się nim ponownie Garbarz Zembrzyce. IV-liga, ogromny zaszczyt, początkowo jako piłkarz, później jako grający trener – typowy „Jaca”. Drugi sezon z kolei zakończył w ścisłej czołówce – oj pojawiła się na horyzoncie III liga. Trzy sezony spędził czas w Zembrzycach jako środkowy obrońca czyli o dwa pręty niżej. „Zgrana ekipa, dobre czasy, solidny zespół” – podsumował. Następne lata spędził w Suchej Beskidzkiej łącząc po raz kolejny grę ze szkoleniem (o tym poniżej). Na chwilę obecną pozostaje jako zgłoszony do rozgrywek piłkarz Naroża, lecz w Juszczynie jak stwierdził ma wystarczający potencjał na boisku.

Jako trener, swoją poważną karierę rozpoczął w KS Bystra, gdzie już w pierwszym sezonie zdobył ze „świeżą” drużyna awans do B-klasy. Tam spędził około trzy lata. Następnie otrzymał propozycję pracy jako szkoleniowiec Babiej Góry, którą po roku przyjął. Spędził tam dobre lata, promując nawet Babią z A-klasy do ligi okręgowej. Jak określił zrezygnował z trenerki po różnych perturbacjach, dalej grał jednak jako zawodnik. W między czasie, powrócił na stare śmieci do Bystrej jako szkoleniowiec, a więc grał w Babiej, prowadził Bystrą. Kolejne lata spędził w Krzeszowie. Tu miał miejsce trochę taki rollercoaster. Około 4-letnia kadencja, przyniosła zarówno wzloty jak i upadki. W drugim sezonie zdobył awans z Żurawiem do A-klasy, później nadszedł spadek do B. Najświeższy awans to ten z sezonu 2017/18, a więc powrót Żurawia do Serie A. Uściskiem dłoni pożegnał się z prezesem Żurawia i na chwilę obecną prowadzi Naroże Juszczyn. Względy finansowe? Być może tak. Jak sam stwierdził, przeprowadził bardzo miłą rozmowę z prezesem Krzysztofem Sarną i bez chwili namysłu, postanowił zostać szkoleniowcem drużyny z Juszczyna. Teraz co do młodszych grup. Trenerkę rozpoczął od prowadzenia trampkarzy i juniorów Halniaka, jako zawodnik trenował również juniorów na Śląsku, oraz młodzików w Krzeszowie, a od ośmiu lat trenuje juniorów Babiej Góry. Z sukcesami? No ba:) Był moment, że szkolił cztery zespoły jednocześnie, grając w jednym z nich. Różnokierunkowy, szukający nowych wyzwań, wrażeń. Nasuwa się pytanie: Jak pogodzić to wszystko? Odpowiedź jest jedna: To trzeba mieć we krwi.

Jak każdy trener miewał wzloty i upadki. Choć wnioskując z powyższego o wiele więcej było fruwania niż lądowania. Jak sam określił największym sukcesem był brązowy medal Mistrzostw rozgrywanych na szczeblu krajowym, z kadrą małopolski rocznika 1993. Najtrudniejsze sytuacje to te, w których trzeba było przełknąć gorycz porażki i pożegnać się z ligą. Jak wiemy jednak ból jest chwilowy – chwała trwa wiecznie.

W swojej karierze pracował z wieloma znanymi osobami takimi jak: Suwaj, Melzer, Zdebski, Klimala, Suwada, Kulig, Bączek, Krzeszowiak, Tymiński, Karlak, Janik, Wnętrzak, Stróżak, Chmiel, Moskała. Szacuneczek - trenerze.

Przechodzimy do drugiej części. Teraz będzie krótko, zwięźle i na temat.

Z życia wzięte”

Hobby poza piłką nożną:

- „Tenis ziemny i jakkolwiek to zabrzmi taniec, przy którym ciekawie można spędzać czas”.

Ulubiony klub piłkarski:

- „Z czasów młodości Górnik Zabrze”.

Ulubiony piłkarz:

- „Claude Makélélé”.

Ulubiony trener:

- „Pep Guardiola”.

Kibicom obiecuję, że:

- „Ja i moja drużyna, w każdym meczu będziemy robili wszystko, żeby zdobyć trzy punkty. Chcemy również spełniać oczekiwania estetyczno-wizualne kibiców oraz grać mile dla oka”.

Pozycja zajmowana na boisku w czasie kariery piłkarskiej:

- „Jako trampkarz, junior czyli na samym początku - środkowy pomocnik. Jako senior - napastnik, a od 25-go roku - stoper i tak mogę do teraz.”

Mój zespół zajmie:

- „Patrząc na jakość zespołu wysokie, czołowe miejsce. O ile losowe zdarzenia takie jak kontuzje, urazy nie będą naszą zmorą”.

Ligę wygra:

- „Po siedmiu kolejkach pretendentów jest trzech. Babia Góra, Astra, a tym trzecim moim zdaniem jesteśmy my”.

Optymista, pesymista czy realista?

- „Generalnie optymista, lecz z każdym rokiem szala ta przechyla się na stronę realisty”.

Moim osobistym bohaterem jest:

- „Rodzina, ponieważ był moment, że mało czasu im poświęcałem z racji prowadzenia kilku grup, a mimo to ciągle mnie wspierali”.

Na bezludną wyspę zabrałbym (trzy „rzeczy”):

- „Rodzinę, piłkę i realnie patrząc zapałki”. (Nawiasem mówiąc trener w pierwszej kolejności powiedział „piłkę” – taki automat, taka pierwsza myśl. Po chwili namysłu, w hierarchii poprosił o zamianę:) )


Z możliwym „pomidorem”



Trener to najfajniejszy zawód świata:

- „Tak, ale czasami również zawód niewdzięczny”.

Gdybyś dostał roczny urlop i nie musiał pracować, co chciałbyś robić?

- „Nie wyobrażam sobie takiej sytuacji. Prowadzę dwie drużyny, zawodowo uczę w szkole, a i tak czasami doskwiera mi nuda. Jak to się mówi nieużywany organ zanika”.

Ile meczów piłkarskich w ciągu tygodnia oglądasz?

- „Dawniej niewiele w związku z prowadzeniem kilku drużyn, a i również z grą na boisku. Teraz staram się nadrabiać tę przyjemność.”

Futbol na tym poziomie to tylko i wyłącznie pasja czy możliwie dobry zarobek?
-
„Kolokwialnie mówiąc szału z zarobkami nie ma. Zależy kto czego potrzebuje, generalnie na waciki wystarcza (śmiech)”.

Woli przegrać w dobrym stylu, czy wygrać w kiepskim?

- „My trenerzy realnie podchodzimy do takich sytuacji. Jesteśmy rozliczani z wyników, a więc z bólem ten drugi wariant”.

Za kilka lat widzę się jako trener IV-ligowej drużyny:

- „Dlaczego nie. Chcę jak najlepiej, może z Narożem kiedyś – tam widzę spory potencjał”.

Jestem lepszym trenerem niż trener Grzegorz Kmiecik:

- „Pomidor”. Trener wyjaśnił, że: „w przelocie ptaka widział pracę trenera Kmiecika”.

Jestem w piątce najlepszych trenerów powiatu suskiego:

- „Nie mnie to oceniać”. (Oj wybrnął:))

Bracia Drobny to najlepsi zawodnicy Naroża:

- „Nie można oceniać drużyny piłkarskiej przez pryzmat dwóch zawodników. Bracia Drobni są ważnymi zawodnikami Naroża, ale dla mnie liczy się drużyna, a nie jednostka”.

Piłkarskie/trenerskie motto:

- „Dopóki walczysz, jesteś zwycięzcą”.

Moja żona wie co to spalony:

- „Myślę, że nie”.

Trener ma zawsze rację:

- „Zaraz po arbitrze (śmiech)”.

Czego trenerowi życzyć?

- „Jak najmniej wypadków losowych, takich jak w ostatnim meczu w Spytkowicach. Urazy wykluczyły trzech podstawowych zawodników, grających w przedniej formacji. Takie sytuacje przyprawiają o spory ból głowy”.



Podsumujmy. Wzięci pod lupę dwaj szkoleniowcy, nieco między sobą się różnią. Trener Klimasara to taki zagraniczny Arsène Wenger. Co oczywiste nie chodzi o wiek, tylko lata pracy spędzone w jednym klubie. Trener Kudzia to człowiek szukający wyzwań, do którego pasuje motto, że: „Praca trenerska jest jak molo – kiedyś się kończy”. Fajnie, że mamy tak różnorodnych trenerów w naszym powiecie. A już wkrótce kolejny znany trener pod lupą. Kto taki? Dowiecie się niebawem:)



Sebastian Kurpiel

Dodaj komentarz
Redakcja Portalu PowiatSuski24.pl informuje, że nie odpowiada za treść komentarzy użytkowników.
Portal zaznacza sobie prawo do usuwania komentarzy, bez uprzedzenia osoby komentującej. Pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy.
Captcha image