Dodano dnia 16.09.2018, 10:25
Historia lokalnego „Kaki” plus sobotni mecz na „noże”
Na wstępie artykułu, postanowiliśmy co nieco nadmienić o personie, powszechnie znanej w powiecie suskim. Popularny w świecie piłki nożnej, znany pod pseudonimem „Kaka”, trener, piłkarz, człowiek 2w1. Kto to taki? Dariusz Klimasara czyli sportowiec z krwi i kości. Wielki charakterem jako piłkarz, doświadczony jako szkoleniowiec. Zapraszamy na piłkarską historię „Kaki” oraz na relację z sobotniego spotkania jego drużyny.
Lubię to
W piłkarskiej galaktyce, mówisz grający trener - myślisz Ryan Giggs. Nie inaczej jest w naszym powiecie, gdzie kilku takowych „nadczłowieków” również znajdziemy. Jednym z nich jest właśnie Dariusz Klimasara, który przygodę ze sportem, zaczął od… siatkówki. Fascynacja tym sportem trwała do dwudziestego roku życia. Przełom nastąpił wtedy, kiedy wybrał się na mecz Relaksu Wysoka. Mecz nie porywał, stwierdził, że poziomem gry co najmniej dorównuje zawodnikom i namówiony przez kobietę rozpoczął swoją piłkarską karierę. Przez pierwsze osiem lat występował jako piłkarz wspomnianego Relaksu. Kolejne osiem lat spędził w Narożu Juszczyn. Tu funkcji miał wiele, a nawet bardzo wiele. Z początku jako piłkarz, później jako trener/piłkarz. Przez kilka lat, ze świetnymi rezultatami i co najważniejsze z promocją do wyższych lig szkolił juniorów – zarówno starszych jak i młodszych. Nawiasem mówiąc coś o tym wiem:) Na treningach czas był na wszystko – na ciężką pracę, ale i na zabawę co tworzyło wielki kolektyw w drużynie. Scalało, spajało, łączyło, powodowało chemię zawodników na boisku. Mobilizował, motywował, jak była potrzeba to „ryknął”. Tam był jego dom, ale jak wiemy nic nie trwa wiecznie. Po latach spędzonych w Juszczynie, nadszedł czas na krótki epizod w Leńczach. Na chwilę obecną gra, szkoli od trzech sezonów w Błyskawicy Marcówka. Patrząc na Puchar Polski i wyczyny w lidze skutecznie, choć do awansu na wyższy poziom, co sezon brakuje nutki szczęścia. Miało być co nieco, koniec końców wyszło trochu więcej, ale to dzięki bogatej karierze piłkarsko-trenerskiej „Kaki”. A jak poradziła sobie jego drużyna w sobotę? Zapraszamy na relację ze spotkania Błyskawica Marcówka – Skawa Jaroszowice.
Z powodu kontuzji na boisku zabrakło głównej postaci artykułu, a mecz rozgrywany w Marcówce do porywających niestety nie należał. Nie zabrakło za to walki, agresji, spięć, starć i urazów. Dwie bramki w tym jedna strzelona w końcówce, dwie czerwone kartki, masa fauli po których kontuzjowani musieli opuścić murawę. Jak podsumował spotkanie trener gospodarzy? „Seba, nie ma co opisać”. Po części fakt, ale Błyskawica stworzyła sobie ocean stuprocentowych sytuacji. Zawiodła skuteczność i końcowy brak koncentracji. Goście praktycznie nie istnieli, a sędziowie? Nad widowiskiem nie panowali. Jak wiemy kłopot z nimi polega na tym, że znają zasady lecz nie znają gry.
Gospodarze pierwszą sytuację stworzyli w 7 minucie, po stałym fragmencie gry. W polu karnym Krzysztof Rak oddał strzał głową, ale golkiper gości był na posterunku. W 17 minucie dogodną sytuację miał Kamil Mirek, jednak oddał strzał wprost do bramkarza. Dwie minuty później, czerwoną kartkę za zagranie piłki ręką w sposób umyślny otrzymał Wojciech Galas, który minut na boisku spędził zaledwie osiem. Otworzyły się wrota dla Błyskawicy i wydawało się, że kwestią czasu jest rozstrzelanie przyjezdnych, a może bardziej z racji nazwy przepłynięcie ich tam i z powrotem. W 30 minucie swoją szansę miał Grzegorz Sałapat. Znalazł się w okolicy piątego metra, ale sprytniejszy w tej sytuacji okazał się Krzysztof Żak – bramkarz Skawy. Swoją drogą świetną piłkę w pole karne dograł Rak. Pozostało tylko, a w tym przypadku aż wykończyć takie podanie. Dwie minuty później Dominik Zgudziak wrzucił piłkę na obręb strefy bramkarza, wspomniany wcześniej Sałapat oddał strzał głową, ale bramkarz sparował futbolówkę nad poprzeczkę. Ostatnia akcja warta uwagi to ta z 37 minuty. Oko w oko z bramkarzem wyszedł Rak, który próbował ominąć golkipera przyjezdnych – jak się okazało zabieg ten był kompletnie niepotrzebny.
Nadszedł czas na drugą połowę, która razem z pierwszą tworzy cały mecz - Ha dobre:) Żarty żartami, ale poza tym, że opiewała w bramki to nie różniła się od pierwszej niczym. W 55 minucie kolejną klarowną sytuację stworzyli gospodarze. Sam na sam spudłował jednak Krzysztof Rak, co spowodowało ogromne rozgoryczenie na trybunach. Co się jednak odwlecze to nie uciecze. Dwie minuty później plasowanym strzałem, na prowadzenie gospodarzy wyprowadził Mateusz Fijałkowski. Brawa za strzał, bo precyzja w nim była najważniejsza. W 64 minucie, ładnym uderzeniem w drużynie z Jaroszowic popisał się Mateusz Żak. Huknął z dystansu, a piłka niewiele minęła w spojenie słupka z poprzeczką. Ciekawą akcję stworzyli gracze z Marcówki w 68 minucie. Dośrodkowanie z bocznej strefy boiska wykańczał Rak, piłka trafiła w słupek, a sędzia wątpliwie podniósł chorągiewkę. Pięć minut później, kolejną setkę miał wspominany często Rak, znów bramkarz górą, ale podanie od Fijałkowskiego palce lizać. Kilka minut później bezpośrednią czerwoną kartkę otrzymał gracz Błyskawicy – Kamil Trączyk. Siły na boisku się wyrównały, a Błyskawicy pomału zaczęły siadać bateryjki. W 89 minucie chwilową niemoc gospodarzy wykorzystał Dawid Żwirkowski, którego gol dał gościom remis. Czy zasłużony? Z przebiegu spotkania absolutnie nie, ale gospodarze sami sobie winni.
Zawodnik meczu: Hmm… Gdyby strzelił to co miał Krzysztof Rak to jemu należałoby wręczyć MVP spotkania. Zastawia, walczy, taka typowa dziewiątka. Jednak napastników czy też ofensywnych graczy, rozlicza się za bramki dlatego Mateusz Fijałkowski za gola i za to podanie na ustawienie wyniku do Raka, wygrywa w konkursie. Co do gości to zdecydowanie wyróżnił się bramkarz Krzysztof Żak, który niejednokrotnie ratował zespół z Jaroszowic. Jednak jak wiemy, konkurencja ta dotyczy tylko powiatu suskiego.
Bramki:
Błyskawica Marcówka: Fijałkowski (62 min.)
Skawa Jaroszowice: Żwirkowski (89 min.).
Składy:
Błyskawica Marcówka: Pindel, P.Paczka, M.Paczka, Dragosz, M.Rak (9 min. Zgudziak), Sałapat, Frenik (77 min. Kos), Fijałkowski, Traczyk, Mirek (67 min. Porębski), K.Rak
Skawa Jaroszowice: K.Żak, Słupski (11 min. Galas), Jucha, Żwirkowski, Balon, Sz.Pietrzak, Zajda, Potoczny, M.Żak, Mikołajczyk (46 min. M.Pietrzak/67 min. Błachut), Chodurek.
Błyskawica Marcówka – Skawa Jaroszowice 1:1
Zabrakło trenera na… boisku
Z powodu kontuzji na boisku zabrakło głównej postaci artykułu, a mecz rozgrywany w Marcówce do porywających niestety nie należał. Nie zabrakło za to walki, agresji, spięć, starć i urazów. Dwie bramki w tym jedna strzelona w końcówce, dwie czerwone kartki, masa fauli po których kontuzjowani musieli opuścić murawę. Jak podsumował spotkanie trener gospodarzy? „Seba, nie ma co opisać”. Po części fakt, ale Błyskawica stworzyła sobie ocean stuprocentowych sytuacji. Zawiodła skuteczność i końcowy brak koncentracji. Goście praktycznie nie istnieli, a sędziowie? Nad widowiskiem nie panowali. Jak wiemy kłopot z nimi polega na tym, że znają zasady lecz nie znają gry.
Gospodarze pierwszą sytuację stworzyli w 7 minucie, po stałym fragmencie gry. W polu karnym Krzysztof Rak oddał strzał głową, ale golkiper gości był na posterunku. W 17 minucie dogodną sytuację miał Kamil Mirek, jednak oddał strzał wprost do bramkarza. Dwie minuty później, czerwoną kartkę za zagranie piłki ręką w sposób umyślny otrzymał Wojciech Galas, który minut na boisku spędził zaledwie osiem. Otworzyły się wrota dla Błyskawicy i wydawało się, że kwestią czasu jest rozstrzelanie przyjezdnych, a może bardziej z racji nazwy przepłynięcie ich tam i z powrotem. W 30 minucie swoją szansę miał Grzegorz Sałapat. Znalazł się w okolicy piątego metra, ale sprytniejszy w tej sytuacji okazał się Krzysztof Żak – bramkarz Skawy. Swoją drogą świetną piłkę w pole karne dograł Rak. Pozostało tylko, a w tym przypadku aż wykończyć takie podanie. Dwie minuty później Dominik Zgudziak wrzucił piłkę na obręb strefy bramkarza, wspomniany wcześniej Sałapat oddał strzał głową, ale bramkarz sparował futbolówkę nad poprzeczkę. Ostatnia akcja warta uwagi to ta z 37 minuty. Oko w oko z bramkarzem wyszedł Rak, który próbował ominąć golkipera przyjezdnych – jak się okazało zabieg ten był kompletnie niepotrzebny.
Nadszedł czas na drugą połowę, która razem z pierwszą tworzy cały mecz - Ha dobre:) Żarty żartami, ale poza tym, że opiewała w bramki to nie różniła się od pierwszej niczym. W 55 minucie kolejną klarowną sytuację stworzyli gospodarze. Sam na sam spudłował jednak Krzysztof Rak, co spowodowało ogromne rozgoryczenie na trybunach. Co się jednak odwlecze to nie uciecze. Dwie minuty później plasowanym strzałem, na prowadzenie gospodarzy wyprowadził Mateusz Fijałkowski. Brawa za strzał, bo precyzja w nim była najważniejsza. W 64 minucie, ładnym uderzeniem w drużynie z Jaroszowic popisał się Mateusz Żak. Huknął z dystansu, a piłka niewiele minęła w spojenie słupka z poprzeczką. Ciekawą akcję stworzyli gracze z Marcówki w 68 minucie. Dośrodkowanie z bocznej strefy boiska wykańczał Rak, piłka trafiła w słupek, a sędzia wątpliwie podniósł chorągiewkę. Pięć minut później, kolejną setkę miał wspominany często Rak, znów bramkarz górą, ale podanie od Fijałkowskiego palce lizać. Kilka minut później bezpośrednią czerwoną kartkę otrzymał gracz Błyskawicy – Kamil Trączyk. Siły na boisku się wyrównały, a Błyskawicy pomału zaczęły siadać bateryjki. W 89 minucie chwilową niemoc gospodarzy wykorzystał Dawid Żwirkowski, którego gol dał gościom remis. Czy zasłużony? Z przebiegu spotkania absolutnie nie, ale gospodarze sami sobie winni.
Zawodnik meczu: Hmm… Gdyby strzelił to co miał Krzysztof Rak to jemu należałoby wręczyć MVP spotkania. Zastawia, walczy, taka typowa dziewiątka. Jednak napastników czy też ofensywnych graczy, rozlicza się za bramki dlatego Mateusz Fijałkowski za gola i za to podanie na ustawienie wyniku do Raka, wygrywa w konkursie. Co do gości to zdecydowanie wyróżnił się bramkarz Krzysztof Żak, który niejednokrotnie ratował zespół z Jaroszowic. Jednak jak wiemy, konkurencja ta dotyczy tylko powiatu suskiego.
Bramki:
Błyskawica Marcówka: Fijałkowski (62 min.)
Skawa Jaroszowice: Żwirkowski (89 min.).
Składy:
Błyskawica Marcówka: Pindel, P.Paczka, M.Paczka, Dragosz, M.Rak (9 min. Zgudziak), Sałapat, Frenik (77 min. Kos), Fijałkowski, Traczyk, Mirek (67 min. Porębski), K.Rak
Skawa Jaroszowice: K.Żak, Słupski (11 min. Galas), Jucha, Żwirkowski, Balon, Sz.Pietrzak, Zajda, Potoczny, M.Żak, Mikołajczyk (46 min. M.Pietrzak/67 min. Błachut), Chodurek.
Błyskawica Marcówka – Skawa Jaroszowice 1:1
Sebastian Kurpiel
Dodaj komentarz