Dodano dnia 24.03.2019, 17:14
Drobny pomoże gdy gra Naroże…
Premier League zawitało do Krzeszowa – tak w jednym zdaniu można podsumować sobotnie starcie Żurawia Krzeszów z Narożem Juszczyn. Skoro liga angielska to rzecz jasna chodzi o boiskową walkę, starcia, ostrą grę. Z Anglią jednak nic wspólnego nie miała panująca w Krzeszowie słoneczna pogoda. Ta rozpieszczała zarówno piłkarzy jak i zgromadzoną publiczność. Warunki były świetne – nie za gorąco, nie za zimno – tak pryma sort ;-)
Lubię to
Lokalni artyści wystartowali z lekkim opóźnieniem, a powodem tego było… w sumie to nie było powodu. Częste zjawisko na lokalnych stadionach, że mecz nie rozpoczyna się o wyznaczonej porze, a szkoda. Nie szukając kwadratowych jaj przejdźmy do meritum, a tu nie sposób nie zacząć od lokalnej widowni. Nowo powstała trybuna zgromadziła naprawdę sporo fanów i chociaż foto tego nie obrazuje (było wykonane przed meczem) – to proszę nam wierzyć, że było całkiem okey ;-) Zresztą drużyna Żurawia ostatnimi czasy w pełni sobie na to zapracowała.
Kiedy już zabrzmiał pierwszy gwizdek sędziego to do ataków ruszyły… obie ekipy, które szybciutko stworzyły sobie po jednej sytuacji. Może nie były one stuprocentowe ale pokazały, że dla obu drużyn liczyć się będzie tylko zwycięstwo. W derbowych meczach z języczkiem podtekstu - pierwsze minuty są arcyważne gdyż zabić dwoma, trzema golami mecz chciałbym każdy. Jak to się ma do stwierdzenia dopóki piłka w grze wszystko jest możliwe? Nijak ;-) Niektórym po szybkich gongach po prostu się odechciewa. Przed takowym zabiciem meczu - stanął Marcin Drobny, który mógł położyć rywala na deski dwa razy, a położył raz i to w znacznie trudniejszej sytuacji. W 10 minucie fenomenalnym strzałem zza pola karnego otworzył wynik spotkania. Już podczas rozgrzewki dało się zauważyć, że nogę do strzałów ma uregulowaną perfekcyjnie. Antonimem tego stwierdzenia okazała się sytuacja z 12 minuty, kiedy po świetnym prostopadłym zagraniu Rafała Drobnego – oko w oko Marcin stanął z bramkarzem gospodarzy - Sebastianem Krupczakiem. Jak tego nie wykorzystał wie tylko on sam. Oczywiście moglibyśmy zrzucić winę na murawę, która nie raz płatała figle, ale taki napadzior winien był zakończyć akcję golem. Następne minuty to kolejne okazje obu drużyn – najpierw Marcin Ferek strzelił niewiele obok słupka, później Arkadiusz Piątek oddał dobry strzał, ale piłkę na rzut rożny sparował świetnie przygotowany do zawodów bramkarz przyjezdnych Łukasz Białończyk. Co się jednak odwlecze to nie uciecze, gdyż wspomniany Piątek w 38 minucie – soczystym, mocnym strzałem dał wyrównanie dla Żurawia. Pio pio pio teraz w modzie, a Arek pokazał, że na lokalnych boiskach też mamy swojego Piątka. Wyrównanie w pełni zasłużone dla drużyny z Krzeszowa, która zaczęła naciskać tworząc zamieszanie pod bramką Naroża. Do przerwy sprawiedliwe 1:1.
W przerwie meczu słychać było tylko trenera gości – Jacka Kudzię, ależ „Jaca” krzyczał. Z odległości 50 metrów spokojnie można było słyszeć o co ma pretensje do swoich podopiecznych. Nie zrealizowana taktyka przedmeczowa – łagodnie rzecz ujmijmy.
Tak o to nastała druga połowa, która wraz z pierwszą tworzy całe spotkanie;-) Zaczął Żuraw – nie od gola, a od powinności zdobycia gola bowiem z dogodnej pozycji piłkę nad porzeczkę posłał Bartłomiej Targosz. W 62 minucie odpowiedziało Naroże. Swoją okazję miał ponownie Marcin Drobny, którego piłka w meczu szukała jak Policja przestępców;-) Tym razem kąt był zdecydowanie za ostry, a futbolówka poszybowała nad poprzeczką. Minutę później następną okazję stworzyli sobie gospodarze jednak zawiodło opanowanie piłki przez Jarosława Bielarza, a może bardziej zabrakło nutki szczęścia gdyż piłka podskoczyła zawodnikowi tuż przed bramką Naroża. W 66 minucie znów w roli głównej Marcin Drobny. Tym razem „Drobniak” wymanewrował dwóch rywali i posłał kapitalną prostopadłą piłkę na wolne pole do Arkadiusza Bachula. Ten zachował się jak rasowy snajper i umieścił piłkę w siatce. Cios za cios? O mały włos… Żuraw ruszył do huraganowych ataków, a Naroże kontrowało. Najpierw z rzutu wolnego w 84 minucie niewiele pomylił się Krzysztof Ćwiertnia. Cztery minuty później z kontry zagrało Naroże, ale snajperskiego nosa zabrakło u Krzysztofa Przybylaka, który gdyby wjechał w okolicach piątego metra na przysłowiowych czterech literach pewnie skierowałby piłkę do siatki. A w 90 minucie? Winno być 2:2, lecz dwóch piłkarzy Żurawia w polu karnym minęło się z piłką – w tym tumulcie ciężko stwierdzić personalia tych osób. Sędzia doliczył trzy minuty, a przyjezdni rozpoczęli grę na czas. Na czym ona polegała? Rzut rożny, krótkie rozegranie i obicie na kolejny. Wychodziło to naprawdę klasowo, ale dla trenera gości każda minuta była jak wieczność. Wydawało się, że wbiegnie na boisko wyrwie gwizdek sędziemu aby zakończyć spotkanie. „Jaca” nerwowo wytrzymał, a jego drużyna zainkasowała trzy punkty.
Podsumowując. Zawodnicy obu drużyn dali dobry spektakl, zresztą jak na derby przystało. Mecz trzymał w napięciu do ostatniej minuty i wszystko tak na dobrą sprawę mogło się zdarzyć. Jednak to trener Naroża - Jacek Kudzia mógł drugi raz z rzędu posmakować wygranej nad swoją byłą drużyną, ale czy nie sprawiedliwszy byłby remis? Kto obserwował niech oceni…
Zawodnik meczu: Bez dwóch zdań Marcin Drobny. Nie tylko za gola i świetną asystę, ale i za pokazywanie się do gry. Zastawia, daje się sfaulować, a tym samym odetchnąć obronie. Tak więc jak w tytule: „Drobny pomoże gdy gra Naroże”.
Żuraw Krzeszów – Naroże Juszczyn 1:2 (1:1)
Bramki:
Żuraw Krzeszów: Piątek (38 min.)
Naroże Juszczyn: M.Drobny (10 min.), Bachul (66 min.).
Składy:
Żuraw Krzeszów: Krupczak, Sałapatek, Pilarczyk, Skrzypek, Targosz (68 min. Wajdzik), Chorąży (61 min. Bielarz), Ćwiertnia (C), Piątek, Targosz, Mika, Bańdura.
Naroże Juszczyn: Białończyk, Kardaś (46 min. Bibro) , Gąstała (C), Szmalcel, Marek, R.Drobny, Kuszyk, Ferek (58 min. Klimowski), Bachul (76 min. Przybylak), Świder (89 min. Wójciak), M.Drobny.
Kiedy już zabrzmiał pierwszy gwizdek sędziego to do ataków ruszyły… obie ekipy, które szybciutko stworzyły sobie po jednej sytuacji. Może nie były one stuprocentowe ale pokazały, że dla obu drużyn liczyć się będzie tylko zwycięstwo. W derbowych meczach z języczkiem podtekstu - pierwsze minuty są arcyważne gdyż zabić dwoma, trzema golami mecz chciałbym każdy. Jak to się ma do stwierdzenia dopóki piłka w grze wszystko jest możliwe? Nijak ;-) Niektórym po szybkich gongach po prostu się odechciewa. Przed takowym zabiciem meczu - stanął Marcin Drobny, który mógł położyć rywala na deski dwa razy, a położył raz i to w znacznie trudniejszej sytuacji. W 10 minucie fenomenalnym strzałem zza pola karnego otworzył wynik spotkania. Już podczas rozgrzewki dało się zauważyć, że nogę do strzałów ma uregulowaną perfekcyjnie. Antonimem tego stwierdzenia okazała się sytuacja z 12 minuty, kiedy po świetnym prostopadłym zagraniu Rafała Drobnego – oko w oko Marcin stanął z bramkarzem gospodarzy - Sebastianem Krupczakiem. Jak tego nie wykorzystał wie tylko on sam. Oczywiście moglibyśmy zrzucić winę na murawę, która nie raz płatała figle, ale taki napadzior winien był zakończyć akcję golem. Następne minuty to kolejne okazje obu drużyn – najpierw Marcin Ferek strzelił niewiele obok słupka, później Arkadiusz Piątek oddał dobry strzał, ale piłkę na rzut rożny sparował świetnie przygotowany do zawodów bramkarz przyjezdnych Łukasz Białończyk. Co się jednak odwlecze to nie uciecze, gdyż wspomniany Piątek w 38 minucie – soczystym, mocnym strzałem dał wyrównanie dla Żurawia. Pio pio pio teraz w modzie, a Arek pokazał, że na lokalnych boiskach też mamy swojego Piątka. Wyrównanie w pełni zasłużone dla drużyny z Krzeszowa, która zaczęła naciskać tworząc zamieszanie pod bramką Naroża. Do przerwy sprawiedliwe 1:1.
W przerwie meczu słychać było tylko trenera gości – Jacka Kudzię, ależ „Jaca” krzyczał. Z odległości 50 metrów spokojnie można było słyszeć o co ma pretensje do swoich podopiecznych. Nie zrealizowana taktyka przedmeczowa – łagodnie rzecz ujmijmy.
Tak o to nastała druga połowa, która wraz z pierwszą tworzy całe spotkanie;-) Zaczął Żuraw – nie od gola, a od powinności zdobycia gola bowiem z dogodnej pozycji piłkę nad porzeczkę posłał Bartłomiej Targosz. W 62 minucie odpowiedziało Naroże. Swoją okazję miał ponownie Marcin Drobny, którego piłka w meczu szukała jak Policja przestępców;-) Tym razem kąt był zdecydowanie za ostry, a futbolówka poszybowała nad poprzeczką. Minutę później następną okazję stworzyli sobie gospodarze jednak zawiodło opanowanie piłki przez Jarosława Bielarza, a może bardziej zabrakło nutki szczęścia gdyż piłka podskoczyła zawodnikowi tuż przed bramką Naroża. W 66 minucie znów w roli głównej Marcin Drobny. Tym razem „Drobniak” wymanewrował dwóch rywali i posłał kapitalną prostopadłą piłkę na wolne pole do Arkadiusza Bachula. Ten zachował się jak rasowy snajper i umieścił piłkę w siatce. Cios za cios? O mały włos… Żuraw ruszył do huraganowych ataków, a Naroże kontrowało. Najpierw z rzutu wolnego w 84 minucie niewiele pomylił się Krzysztof Ćwiertnia. Cztery minuty później z kontry zagrało Naroże, ale snajperskiego nosa zabrakło u Krzysztofa Przybylaka, który gdyby wjechał w okolicach piątego metra na przysłowiowych czterech literach pewnie skierowałby piłkę do siatki. A w 90 minucie? Winno być 2:2, lecz dwóch piłkarzy Żurawia w polu karnym minęło się z piłką – w tym tumulcie ciężko stwierdzić personalia tych osób. Sędzia doliczył trzy minuty, a przyjezdni rozpoczęli grę na czas. Na czym ona polegała? Rzut rożny, krótkie rozegranie i obicie na kolejny. Wychodziło to naprawdę klasowo, ale dla trenera gości każda minuta była jak wieczność. Wydawało się, że wbiegnie na boisko wyrwie gwizdek sędziemu aby zakończyć spotkanie. „Jaca” nerwowo wytrzymał, a jego drużyna zainkasowała trzy punkty.
Podsumowując. Zawodnicy obu drużyn dali dobry spektakl, zresztą jak na derby przystało. Mecz trzymał w napięciu do ostatniej minuty i wszystko tak na dobrą sprawę mogło się zdarzyć. Jednak to trener Naroża - Jacek Kudzia mógł drugi raz z rzędu posmakować wygranej nad swoją byłą drużyną, ale czy nie sprawiedliwszy byłby remis? Kto obserwował niech oceni…
Zawodnik meczu: Bez dwóch zdań Marcin Drobny. Nie tylko za gola i świetną asystę, ale i za pokazywanie się do gry. Zastawia, daje się sfaulować, a tym samym odetchnąć obronie. Tak więc jak w tytule: „Drobny pomoże gdy gra Naroże”.
Żuraw Krzeszów – Naroże Juszczyn 1:2 (1:1)
Bramki:
Żuraw Krzeszów: Piątek (38 min.)
Naroże Juszczyn: M.Drobny (10 min.), Bachul (66 min.).
Składy:
Żuraw Krzeszów: Krupczak, Sałapatek, Pilarczyk, Skrzypek, Targosz (68 min. Wajdzik), Chorąży (61 min. Bielarz), Ćwiertnia (C), Piątek, Targosz, Mika, Bańdura.
Naroże Juszczyn: Białończyk, Kardaś (46 min. Bibro) , Gąstała (C), Szmalcel, Marek, R.Drobny, Kuszyk, Ferek (58 min. Klimowski), Bachul (76 min. Przybylak), Świder (89 min. Wójciak), M.Drobny.
Sebastian Kurpiel
Dodaj komentarz