Dodano dnia 10.10.2016, 21:10
MMA MAXIMUS WARRIORS: Soska z pasem, triumf Cepaka
Filip Soska pokonał Juraja Raticiaka w walce wieczoru i zdobył pas MMA Maximus. Marcin Cepak z Marcówki, po najbardziej zaciętej walce tego wieczoru, wychodzi zwycięsko z pojedynku z Markiem Karasem. Paweł Żmudka po raz pierwszy przegrywa w oktagonie.
Lubię to
Po raz trzeci klub Maximus Sułkowice zorganizował Galę MMA. Podobnie jak za drugim razem impreza odbyła się w myślenickiej hali. Zaplanowano osiem walk z udziałem zawodników Maximusa, Szkoły Tomasza Drwala oraz Słowaków z KASprof-Security Bul Team Orawa.
Zanim przystąpiono do walk odbyła się oficjalna prezentacja zawodników oraz odegrano hymny Słowacji i Polski.
Jako pierwsi w oktagonie pojawili się Martin Bjaloń (Słowacja, 18 lat, 77kg) oraz Wladyslaw Czornobriviec (Szkoła Tomasz Drwala, Ukraina, 19 lat, 79kg). Mimo, że Słowak miał już na koncie dwie walki na podobnych galach, to debiutujący Ukrainiec bardzo szybko zakończył ten pojedynek, bo już w pierwszej minucie, technicznym KO. Po sprowadzeniu Słowaka do parteru Ukrainiec wyprowadził serię ciosów i sędzia przerwał walkę. - Bardzo mi się tu podoba. Niespodziewałem się, że pójdzie tak łatwo. Jestem bardzo zadowolony - podsumował swój występ Czornobriviec.
W drugiej walce zmierzyli się Tomasz Bekaniec (Słowacja, 19 lat, 80kg, 3 walki) oraz Mateusz Dyba (Maximus, 20 lat, 75kg, debiut). Po 15 sekundach Słowak sprowadził Polaka do partetu, jednak Dyba znakomicie się wybronił. Chwilę później najbardziej efektowna gilotyna i zwycięstwo Mateusza poprzez duszenie. Jak podkreślił trener Polaka, Krzysztof Jaworski, Mateusz trenuje dopiero 8 miesięcy.
Największa wrzawa na widowni pojawiła się przed trzecią walką, w której wspierany przez liczną grupę kibiców Marcin Cepak (Maximus, 22 lata, 70 kg, 1 walka) zmierzył się z Markiem Karasem (Słowacja, 7 walk). Ta walka okazała się najbardziej wyrównana i emocjonująca. Aby wyłonić zwycięzcę sędziowie zarządzili dwu minutową dogrywkę. Zanim do niej doszło mieliśmy sporo ciekawych akcji, zarówno w parterze, jak i w stójce. Od poprzedniej walki, w której Cepak poległ, widać było znaczny postęp tego zawodnika, co chyba zaskoczyło Karasa. W dogrywce Marcin zachował więcej sił, sprowadził Karasa do parteru i starał się wyprowadzać ciosy i być bardziej aktywnym, co docenili sędziowie. Zwycięstwo Cepaka i widownia oszalała. - Starałem się dystansować. Myślałem, że skonczę to wcześniej, bo po paru ciosach widziałem, że Marek był zamroczony, ale sprywtnie wchodził w nogi i widać było, że parter i zapasy to jest to w czym czuł się najlepiej. Jak usłyszałem, że dogrywka, to pomyślałem, że nie dam rady, bo byłem już tak wykończony. Na szczęście znalazłem jeszcze energię i udało się - podsumował Marcin Cepak.
Kolejnym debiutantem z "Maximusa" był Dawid Nawara (19 lat, 85kg), który zmierzył się w oktagonie z Peterem Siwką (Słowacja, 19 lat, 85kg, 6 walk). Walka była bardzo efektowna, niekoniecznie, jak to młodzi zawodnicy, realizowana zgodnie z założeniami taktycznymi, ale z wielką ambicją i wieloma ciekawymi akcjami. Równo z gongiem kończącym pierwszą rundę Polak zadał cios, który powalił Słowaka. Jednak w przerwie Siwką pozbierał się. Wystarczyło 25 sekund drugiej rundy i było już po walce. Potężny cios w głowę i Siwka ponownie leży. Chwila zawahania Nawary, który podobnie jak znaczna część publiczności myślał, że już po walce. Jednak sędzia nie przerwał starcia. Polak podbiegł i zadał jeszcze dwa ciosy, po których konieczna była interwencja medyków. Zatem poprzez efektownych nokaut Dawid Nawara odnosi pierwsze zwycięstwo.
W piątej walce zobaczyliśmy kolejnego zawodnika Tomasz Drwala, a był nim Konrad Król (25 lat, 92kg), który swoim wyglądem przypominał Wikinga. Jak się okazało chwilę później nieprzypadkowo, gdyż zaprezentował siłę, której do tej pory jeszcze nikt w Myślenicach nie pokazał, zarówno tego wieczoru jak i podczas poprzedniej gali. Jego rywalem był Słowak Martin Martancik. Od początku zdecydowana przewaga Polaka zaowocowała technicznym nokautem w drugiej minucie pierwszej rundy. Jak przyznał po pojedynku Konrad Król, chciał zakończyć walkę jak najszybciej i wszystko poszło zgodnie z planem.
Była to już piąta porażka zawodników ze Słowacji, którzy tego wieczoru nie mogli znaleźć sposobu na Polaków oraz w pierwszej walce na Wladyslawa z Ukrainy. Wszystkie znaki na niebie wskazywały, że także i w szóstej walce nie mają co liczyć na wygraną. A jednak w sporcie, szczególnie w MMA, wszystko jest możliwe. Przekonaliśmy się o tym kilka minut później, gdy w oktagonie pojawili się Peter Kurak (Słowacja, 21 lat, 85 kg, 8 walk) oraz Paweł Żmudka (Maximus, 26 lat, 84kg, 2 walki). Zanim jednak doszło do pierwszej walki wieczoru pomiędzy wspomnianymi zawodnikami, w oktagonie pojawili się Józef Krsak i Łukasz Brzeski. Niestety, co było wiadomo już parę godzin przed tym pojedynkiem, ta walka nie odbyła się z powodu kontuzji Słowaka. Chciał on jednak przyjechać i poczuć atmosferę, jaka panuje w Myślenicach. Łukasz nie krył rozgoryczenia, że do starcia nie doszło, gdyż kilka miesięcy przygotowań i czekał na pojedynek, aby zaprezentować swoje umiejętności.
Wracamy do starcia Żmudki ze Słowakiem, podczas której ponownie dali o sobie znać kibice z powiatu suskiego, którzy głośnym dopingiem wspierali Pawła. Od początku zawodnik Maximusa wyprowadził kilka ciosów, rywal nie był dłużny, jednak Peter szybko starał się sprowadzić walkę do parteru, co udało mu się po kilkunastu sekundach. Przez kilkadziesiąt sekund Żmudka bronił się umiejętnie. Ze względu na małą aktywność w ataku Słowaka, sędzia cofnął walkę do "stójki". Ponownie po kilkunastu sekundach Kurak sprowadza walkę do parteru, jednak Paweł szybko uwalnia się. Mija zaledwie kilkanaście sekund i Polak ponownie "daje się złapać" i znowu mamy zapasy, gdzie tym razem Słowak okazuje się być na tyle skuteczny, że zmusza zawodnika Maximusa do "odklepania". Zatem pierwsze, jak się potem okazało jedyne, zwycięstwo Słowaka tego wieczoru stało się faktem. Po walce Słowak komplementował rywala. Paweł podziękował kibicom i później przyznał, że musi popracować nad swoimi umiejętnościami zapaśniczymi.
Chwilę przed godziną 22 w oktagonie pojawili się Filip Soska (Maximus, 20 lat, 77kg, 4 walki) oraz Juraj Raticiak (Słowacja, 19 lat, 70kg, 9 walk). Była to pierwsza w historii walka o pas MMA Maximus. Polak wyraźnie górował siłą i tężyzną fizyczną (7kg różnicy). Od początku Soska zaatakował, po chwili sprowadził rywala do parteru i już nie wypuścił. Na 5 sekund przed końcem walki zwycięstwo Filipa poprzez gilotynę skrętną na kolano, chociaż jeszcze kilka sekund wcześniej był w opałach. Zatem pas MMA Maximus zostaje w Sułkowicach.
Pomiędzy wszystkimi walkami publiczność rozgrzewała pokazami tanecznymi trójka dziewczyn z MMA Chicks. Wypełniona po brzegi hala, wspaniała otoczka, wysoki poziom sportowy i dużo emocji sprawiły, że z pewnością wielu czeka już na kolejną galę i walkę o pas Maximusa.
Tomek Semik
Zanim przystąpiono do walk odbyła się oficjalna prezentacja zawodników oraz odegrano hymny Słowacji i Polski.
Jako pierwsi w oktagonie pojawili się Martin Bjaloń (Słowacja, 18 lat, 77kg) oraz Wladyslaw Czornobriviec (Szkoła Tomasz Drwala, Ukraina, 19 lat, 79kg). Mimo, że Słowak miał już na koncie dwie walki na podobnych galach, to debiutujący Ukrainiec bardzo szybko zakończył ten pojedynek, bo już w pierwszej minucie, technicznym KO. Po sprowadzeniu Słowaka do parteru Ukrainiec wyprowadził serię ciosów i sędzia przerwał walkę. - Bardzo mi się tu podoba. Niespodziewałem się, że pójdzie tak łatwo. Jestem bardzo zadowolony - podsumował swój występ Czornobriviec.
W drugiej walce zmierzyli się Tomasz Bekaniec (Słowacja, 19 lat, 80kg, 3 walki) oraz Mateusz Dyba (Maximus, 20 lat, 75kg, debiut). Po 15 sekundach Słowak sprowadził Polaka do partetu, jednak Dyba znakomicie się wybronił. Chwilę później najbardziej efektowna gilotyna i zwycięstwo Mateusza poprzez duszenie. Jak podkreślił trener Polaka, Krzysztof Jaworski, Mateusz trenuje dopiero 8 miesięcy.
Największa wrzawa na widowni pojawiła się przed trzecią walką, w której wspierany przez liczną grupę kibiców Marcin Cepak (Maximus, 22 lata, 70 kg, 1 walka) zmierzył się z Markiem Karasem (Słowacja, 7 walk). Ta walka okazała się najbardziej wyrównana i emocjonująca. Aby wyłonić zwycięzcę sędziowie zarządzili dwu minutową dogrywkę. Zanim do niej doszło mieliśmy sporo ciekawych akcji, zarówno w parterze, jak i w stójce. Od poprzedniej walki, w której Cepak poległ, widać było znaczny postęp tego zawodnika, co chyba zaskoczyło Karasa. W dogrywce Marcin zachował więcej sił, sprowadził Karasa do parteru i starał się wyprowadzać ciosy i być bardziej aktywnym, co docenili sędziowie. Zwycięstwo Cepaka i widownia oszalała. - Starałem się dystansować. Myślałem, że skonczę to wcześniej, bo po paru ciosach widziałem, że Marek był zamroczony, ale sprywtnie wchodził w nogi i widać było, że parter i zapasy to jest to w czym czuł się najlepiej. Jak usłyszałem, że dogrywka, to pomyślałem, że nie dam rady, bo byłem już tak wykończony. Na szczęście znalazłem jeszcze energię i udało się - podsumował Marcin Cepak.
Kolejnym debiutantem z "Maximusa" był Dawid Nawara (19 lat, 85kg), który zmierzył się w oktagonie z Peterem Siwką (Słowacja, 19 lat, 85kg, 6 walk). Walka była bardzo efektowna, niekoniecznie, jak to młodzi zawodnicy, realizowana zgodnie z założeniami taktycznymi, ale z wielką ambicją i wieloma ciekawymi akcjami. Równo z gongiem kończącym pierwszą rundę Polak zadał cios, który powalił Słowaka. Jednak w przerwie Siwką pozbierał się. Wystarczyło 25 sekund drugiej rundy i było już po walce. Potężny cios w głowę i Siwka ponownie leży. Chwila zawahania Nawary, który podobnie jak znaczna część publiczności myślał, że już po walce. Jednak sędzia nie przerwał starcia. Polak podbiegł i zadał jeszcze dwa ciosy, po których konieczna była interwencja medyków. Zatem poprzez efektownych nokaut Dawid Nawara odnosi pierwsze zwycięstwo.
W piątej walce zobaczyliśmy kolejnego zawodnika Tomasz Drwala, a był nim Konrad Król (25 lat, 92kg), który swoim wyglądem przypominał Wikinga. Jak się okazało chwilę później nieprzypadkowo, gdyż zaprezentował siłę, której do tej pory jeszcze nikt w Myślenicach nie pokazał, zarówno tego wieczoru jak i podczas poprzedniej gali. Jego rywalem był Słowak Martin Martancik. Od początku zdecydowana przewaga Polaka zaowocowała technicznym nokautem w drugiej minucie pierwszej rundy. Jak przyznał po pojedynku Konrad Król, chciał zakończyć walkę jak najszybciej i wszystko poszło zgodnie z planem.
Była to już piąta porażka zawodników ze Słowacji, którzy tego wieczoru nie mogli znaleźć sposobu na Polaków oraz w pierwszej walce na Wladyslawa z Ukrainy. Wszystkie znaki na niebie wskazywały, że także i w szóstej walce nie mają co liczyć na wygraną. A jednak w sporcie, szczególnie w MMA, wszystko jest możliwe. Przekonaliśmy się o tym kilka minut później, gdy w oktagonie pojawili się Peter Kurak (Słowacja, 21 lat, 85 kg, 8 walk) oraz Paweł Żmudka (Maximus, 26 lat, 84kg, 2 walki). Zanim jednak doszło do pierwszej walki wieczoru pomiędzy wspomnianymi zawodnikami, w oktagonie pojawili się Józef Krsak i Łukasz Brzeski. Niestety, co było wiadomo już parę godzin przed tym pojedynkiem, ta walka nie odbyła się z powodu kontuzji Słowaka. Chciał on jednak przyjechać i poczuć atmosferę, jaka panuje w Myślenicach. Łukasz nie krył rozgoryczenia, że do starcia nie doszło, gdyż kilka miesięcy przygotowań i czekał na pojedynek, aby zaprezentować swoje umiejętności.
Wracamy do starcia Żmudki ze Słowakiem, podczas której ponownie dali o sobie znać kibice z powiatu suskiego, którzy głośnym dopingiem wspierali Pawła. Od początku zawodnik Maximusa wyprowadził kilka ciosów, rywal nie był dłużny, jednak Peter szybko starał się sprowadzić walkę do parteru, co udało mu się po kilkunastu sekundach. Przez kilkadziesiąt sekund Żmudka bronił się umiejętnie. Ze względu na małą aktywność w ataku Słowaka, sędzia cofnął walkę do "stójki". Ponownie po kilkunastu sekundach Kurak sprowadza walkę do parteru, jednak Paweł szybko uwalnia się. Mija zaledwie kilkanaście sekund i Polak ponownie "daje się złapać" i znowu mamy zapasy, gdzie tym razem Słowak okazuje się być na tyle skuteczny, że zmusza zawodnika Maximusa do "odklepania". Zatem pierwsze, jak się potem okazało jedyne, zwycięstwo Słowaka tego wieczoru stało się faktem. Po walce Słowak komplementował rywala. Paweł podziękował kibicom i później przyznał, że musi popracować nad swoimi umiejętnościami zapaśniczymi.
Chwilę przed godziną 22 w oktagonie pojawili się Filip Soska (Maximus, 20 lat, 77kg, 4 walki) oraz Juraj Raticiak (Słowacja, 19 lat, 70kg, 9 walk). Była to pierwsza w historii walka o pas MMA Maximus. Polak wyraźnie górował siłą i tężyzną fizyczną (7kg różnicy). Od początku Soska zaatakował, po chwili sprowadził rywala do parteru i już nie wypuścił. Na 5 sekund przed końcem walki zwycięstwo Filipa poprzez gilotynę skrętną na kolano, chociaż jeszcze kilka sekund wcześniej był w opałach. Zatem pas MMA Maximus zostaje w Sułkowicach.
Pomiędzy wszystkimi walkami publiczność rozgrzewała pokazami tanecznymi trójka dziewczyn z MMA Chicks. Wypełniona po brzegi hala, wspaniała otoczka, wysoki poziom sportowy i dużo emocji sprawiły, że z pewnością wielu czeka już na kolejną galę i walkę o pas Maximusa.
Tomek Semik
Dodaj komentarz