Nie śledziłem tegorocznych tematów dla maturzystów z języka polskiego, ale w relacji z tego meczu pojawi się ich kilka. Dramatyczne okoliczności nie odnoszą się tylko do wydarzeń sportowych na Mickiewicza.
W meczu 25 kolejki Babia Góra Sucha Beskidzka podejmowała Zgodę Malec, czyli czerwoną latarnię chrzanowskiej okręgówki. Jednak o lekceważeniu rywala w szeregach suskiego zespołu nie było mowy. Po pierwsze rywale jako jedni z nielicznych pokonali w rundzie jesiennej Żuraw Krzeszów, po drugie w pierwszym spotkaniu obu drużyn w październiku tamtego roku Babia Góra wygrała w Malcu 2:1 po ciężkim boju, po trzecie w rundzie jesiennej suszanom idzie jak po grudzie : 1 wygrana, 5 remisów i 3 porażki. Po czwarte, aby być pewnym utrzymania, Babia Góra musi wygrywać i dopisywać po 3 punkty.
Po wygranej w środę w Luszowicach trener Krzysztof Wądrzyk nie zmieniał zbyt wiele w wyjściowej jedenastce. Za nieobecnego Łukasza Kryjaka, od początku na boisku pojawił się 15-letni wychowanek Babiej Góry Mikołaj Bodzek, który wiosną wchodził już jako zmiennik w Kętach oraz w Luszowicach. Zmiany nastąpiły natomiast w ustawieniu. Pierwszy raz Mateusz Oleksy nie był osamotniony z przodu, co rzadko przynosiło zamierzany rezultat. Trener miał jednak „nosa”, gdyż autorem jedynego gola w pierwszej połowie był właśnie Bodzek, który na szesnastym metrze umiejętnie się zastawił, wygrywając pojedynek z obrońcą i niczym doświadczony napastnik, trochę w stylu Tomasza Frankowskiego, posłał piłkę do bramki gości. Babia Góra jeszcze przed przerwą powinna zamknąć to spotkanie, mając trzy dogodne sytuacje, a najlepszej nie wykorzystał Maciej Stróżak. Bliski zdobycia drugiego gola był również Bodzek.
Po przerwie już w pierwszej minucie młody napastnik ponownie znakomicie odnalazł się w polu karnym, jednak skierowana przez niego piłka odbiła się od słupka. Napór gospodarzy nie zmniejszał się, jednak ani Oleksy, ani Szwed, ani Siwiec nie byli w stanie wykorzystać swoich sytuacji. Jak to w piłce bywa, niewykorzystane sytuacje lubią się mścić i można by rzec, że „Ludzie ludziom zgotowali ten los”, a dokładnie piłkarze Babiej Góry piłkarzom Babiej Góry.
Zanim jednak goście zdołali doprowadzić do wyrównania, przeżyliśmy dramat Mateusza Oleksego, który w niegroźnej sytuacji przy linii bocznej został sfaulowany, nie było to złośliwe zagranie, jednak zakończyło się wezwaniem karetki i jeden z filarów Babiej Góry został odwieziony do szpitala. Ta sytuacja odmieniła oblicze spotkania. Goście poczuli wiatr w żagle, a gospodarze chyba bardziej w głowach mieli co dzieje się z ich kolegą, niż to co na boisku, trudno im się dziwić, gdyż w momencie faulu słychać było mocne łamanie kości, a rosły napastnik suszan zwijał się głośno z bólu. W tym momencie musimy też przytoczyć słowa kanclerza Jana Zamoyskiego „Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie”. Słowa przytaczamy w kontekście zachowania kilku młodych kibiców gości, którzy w tej bardzo poważnej sytuacji, wyśmiewali zawodnika gospodarzy. Niestety do tego też dołączyli niektórzy starsi kibice z Malca. Wstyd panowie!
Jak już wspomnieliśmy, chwilę po tym, gdy boisko opuścił Oleksy, goście doprowadzili do wyrównania. Dobre 15 minut trwało, zanim Babia Góra była w stanie wrócić do jako takiego rytmu gry. Dopiero w 88 minucie spotkania, po dobitce, głową Fadieiev dał suszanom prowadzenie, którego nie oddali już do końca. W końcówce spotkania na murawie pojawił się kolejny 15-latek, Wiktor Balcer, dla którego był to debiut w seniorskiej piłce.
Babia Góra – Zgoda Malec 2:1 (1:0)
Bramki dla Babiej Góry: Bodzek, Fadieiev