Dodano dnia 01.03.2016, 07:43
1 MARCA – Dzień Pamięci o Żołnierzach Wyklętych
Historia, która przez lata była wymazywana z pamięci Polaków. Postacie, o których mieliśmy zapomnieć. Od niedawna doczekali się swojego święta i zostaje im przywrócona cześć i chwała. Mowa oczywiście o tzw. Żołnierzach Wyklętych.
Lubię to
W temacie antykomunistycznego podziemia niepodległościowego dzieje się w ostatnich latach wiele. Liczne uroczystości, marsze pamięci, rekonstrukcje historyczne oraz inne inicjatywy dały świadectwo o pamięci o Wyklętych, która budzi się po latach.
Muzeum Żołnierzy Wyklętych w Ostrołęce, ronda Żołnierzy Wyklętych w Rawiczu i Puławach oraz rekonstrukcje historyczne dotyczące Żołnierzy Wyklętych w Koszalinie, Szczecinie i Toruniu, to tylko niektóre z inicjatyw podjętych przez lokalne społeczności czczące etos żołnierzy podziemia niepodległościowego w związku z obchodzonym 1 marca Narodowym Dniem Pamięci Żołnierzy Wyklętych.
Liczbę członków wszystkich organizacji i grup konspiracyjnych szacuje się na 120-180 tysięcy osób. W ostatnich dniach wojny na terenie Polski działało 80 tysięcy partyzantów antykomunistycznych. Ostatni członek ruchu oporu – Józef Franczak ps. „Lalek” z oddziału kpt. Zdzisława Brońskiego „Uskoka” – zginął w obławie w Majdanie Kozic Górnych pod Piaskami (woj. lubelskie) osiemnaście lat po wojnie – 21 października 1963 roku. W praktyce jednak większość organizacji zbrojnych upadła na skutek braku reakcji mocarstw zachodnich na sfałszowanie przez PPR wyborów do Sejmu Ustawodawczego w styczniu 1947 i powyborczej amnestii, po której podziemie liczyło nie więcej niż dwa tysiące osób.
W walkach podziemia z władzą zginęło około 15 tys. ludzi, w tym około 7 tys. członków podziemia.
Sytuacja, w której znalazły się organizacje niepodległościowe, była skrajnie ciężka: w kraju szalał terror NKWD i polskich służb bezpieczeństwa, zachodnie mocarstwa przestały uznawać Rząd RP na uchodźstwie, a od działań Delegatury odciął się premier Stanisław Mikołajczyk szukający możliwości kompromisu z komunistami. WiN zamierzało unikać konfrontacji i walk, a skupić się na metodach politycznego i propagandowego wpływu na społeczeństwo. W zbliżających się wyborach poparto jedyną legalną opozycję: Polskie Stronnictwo Ludowe. W rzeczywistości jednak poakowskie oddziały, nastawione na walkę zbrojną, nie potrafiły i nie chciały przestawić się na działalność cywilną. W największym okresie działalności organizacja liczyła 25-30 tys. ludzi.
Od 4 marca w kinach będzie wyświetlany film HISTORIA ROJA.
Inspiracją do nakręcenia filmu stały się losy Mieczysława Dziemieszkiewicza „Roja”, młodego żołnierza polskiego podziemia antykomunistycznego, a także losy innych Żołnierzy Wyklętych.
-Wiosna 1945 roku. 20-letni Mieczysław Dziemieszkiewicz, pseudonim "Rój", traci starszego brata, dowódcę oddziału Narodowych Sił Zbrojnych na Mazowszu, zamordowanego przez żołnierzy sowieckich. Wraca w rodzinne strony i wstępuje do Narodowego Zjednoczenia Wojskowego. Jako dowódca oddziału partyzanckiego przez kolejnych 6 lat kontynuuje walkę o wolną Polskę z sowieckim okupantem, siejąc postrach wśród funkcjonariuszy UB i kolaborantów. Komunistyczne władze robią wszystko, aby namierzyć i zlikwidować "wroga władzy ludowej" – czytamy w opisie filmu na filmweb.pl
Muzeum Żołnierzy Wyklętych w Ostrołęce, ronda Żołnierzy Wyklętych w Rawiczu i Puławach oraz rekonstrukcje historyczne dotyczące Żołnierzy Wyklętych w Koszalinie, Szczecinie i Toruniu, to tylko niektóre z inicjatyw podjętych przez lokalne społeczności czczące etos żołnierzy podziemia niepodległościowego w związku z obchodzonym 1 marca Narodowym Dniem Pamięci Żołnierzy Wyklętych.
Liczbę członków wszystkich organizacji i grup konspiracyjnych szacuje się na 120-180 tysięcy osób. W ostatnich dniach wojny na terenie Polski działało 80 tysięcy partyzantów antykomunistycznych. Ostatni członek ruchu oporu – Józef Franczak ps. „Lalek” z oddziału kpt. Zdzisława Brońskiego „Uskoka” – zginął w obławie w Majdanie Kozic Górnych pod Piaskami (woj. lubelskie) osiemnaście lat po wojnie – 21 października 1963 roku. W praktyce jednak większość organizacji zbrojnych upadła na skutek braku reakcji mocarstw zachodnich na sfałszowanie przez PPR wyborów do Sejmu Ustawodawczego w styczniu 1947 i powyborczej amnestii, po której podziemie liczyło nie więcej niż dwa tysiące osób.
W walkach podziemia z władzą zginęło około 15 tys. ludzi, w tym około 7 tys. członków podziemia.
Sytuacja, w której znalazły się organizacje niepodległościowe, była skrajnie ciężka: w kraju szalał terror NKWD i polskich służb bezpieczeństwa, zachodnie mocarstwa przestały uznawać Rząd RP na uchodźstwie, a od działań Delegatury odciął się premier Stanisław Mikołajczyk szukający możliwości kompromisu z komunistami. WiN zamierzało unikać konfrontacji i walk, a skupić się na metodach politycznego i propagandowego wpływu na społeczeństwo. W zbliżających się wyborach poparto jedyną legalną opozycję: Polskie Stronnictwo Ludowe. W rzeczywistości jednak poakowskie oddziały, nastawione na walkę zbrojną, nie potrafiły i nie chciały przestawić się na działalność cywilną. W największym okresie działalności organizacja liczyła 25-30 tys. ludzi.
Od 4 marca w kinach będzie wyświetlany film HISTORIA ROJA.
Inspiracją do nakręcenia filmu stały się losy Mieczysława Dziemieszkiewicza „Roja”, młodego żołnierza polskiego podziemia antykomunistycznego, a także losy innych Żołnierzy Wyklętych.
-Wiosna 1945 roku. 20-letni Mieczysław Dziemieszkiewicz, pseudonim "Rój", traci starszego brata, dowódcę oddziału Narodowych Sił Zbrojnych na Mazowszu, zamordowanego przez żołnierzy sowieckich. Wraca w rodzinne strony i wstępuje do Narodowego Zjednoczenia Wojskowego. Jako dowódca oddziału partyzanckiego przez kolejnych 6 lat kontynuuje walkę o wolną Polskę z sowieckim okupantem, siejąc postrach wśród funkcjonariuszy UB i kolaborantów. Komunistyczne władze robią wszystko, aby namierzyć i zlikwidować "wroga władzy ludowej" – czytamy w opisie filmu na filmweb.pl
foto: ipn.gov.pl
Dodaj komentarz