Wyglądało to dość zwyczajnie. Listonosz przyniósł do jednego z domów w Stryszawie paczkę. Ponieważ adresata nie było w domu, niczego nie świadomi jego rodzice zapłacili za paczkę ponad 500 zł. Kiedy syn wrócił do domu okazało się, że nic nie zamawiał. Paczkę odesłano bez otwierania jej. Kiedy wróciła z powrotem, mężczyzna zaniósł ją na policję. W konsekwencji wezwano saperów.
25-latek ze Stryszawy zaniósł tajemniczą przesyłkę na policję, kiedy paczka ponownie do niego wróciła. Nadawca była firma z Łodzi. Zgłosił on na komisariacie wyłudzenie pieniędzy, ponieważ nic nie zamawiał. Po otwarciu paczki okazało się że w środku są dwa zawiniątka połączone dwoma kablami – niebieskim i czerwonym. W tym momencie wszystkim zrobiło się gorąco.
Natychmiast wezwano na miejsce Samodzielny Pododdział Antyterrorystyczny Policji z Krakowa wraz ze specjalistycznym psem służbowym. Ewakuowano pracowników komendy ze skrzydła budynku. Pirotechnicy wstępnie sprawdzili, a następnie zabezpieczyli do dalszej neutralizacji podejrzaną przesyłkę, która w konsekwencji nie była materiałem wybuchowym, ale zestawem części gumowych i plastiku, z wystającymi kablami.
Czy był to tylko głupi żart? Czy ktoś jeszcze otrzymał w powiecie taką przesyłkę? Sprawę wyjaśnia suska policja.