O ile każdy mecz Babiej Góry można nazwać piłkarską ucztą, o tyle sobotni pojedynek z Astrą Spytkowice był dla suskiej społeczności tym, czym dla dzieci Święty Mikołaj. Hit hitów, mecz sezonu, a uroczystość większa jak ta, kiedy do Suchej Beskidzkiej zawitała Wisła Kraków. Jeżeli data spotkania z Białą Gwiazdą w kalendarzu każdego suszanina widniała na czerwono, to ta sobotnia będzie na lata nosić znamiona koloru krwistego.
Stadion przy ulicy Mickiewicza zgromadził kibiców co najmniej tyle, co ludności zamieszkuje w Watykanie, a więc w najmniejszym państwie na świecie. Nie zabrakło także wspierającego swój macierzysty klub Mateusza Maka. Również nasza redakcja na ten mecz wybrała się w składzie, który liczył pokaźne grono. Śmiem twierdzić, że było nas więcej niż nc+ na meczach Ekstraklasy. No dobra może w spotkaniach innych lig gdzie utracili prawo do transmisji;-). Nie zmienia to jednak faktu, że z lotu ptaka – niczym jak dron, spotkanie nagrywał nasz podniebny snajper Bogdan. Tuż za boiskiem, ochoczo z aparatem hasał skrzydłowy Zibi. Nomen omen miłośnik natury, który żadnego okazu przyrody nie przepuści ale jak przychodzi mecz to okazy natury schodzą na dalszy plan. Całością kierował natomiast nasz wodzu (trener) – Tomek, a mnie kopnął zaszczyt złączenia wszystkiego w całość i przedłożenia na swoje pióro. Dałem się wykiwać? Absolutnie nie! W końcu każdy robił to co lubi najbardziej;-)
Suska
Babia Góra dostarczyła nam tyle shoarmy w tym sezonie, że nie sposób ominąć było jakiegokolwiek meczu z ich udziałem. Swoich rywali czytali jak elementarz pierwszoklasisty, ale żeby nie było tak kolorowo to cofnijmy się kilka lat wstecz. W sezonie 2014/15 suszanie po raz ostatni grali w lidze okręgowej. Wówczas zdobyli łącznie 27 punktów (7 wygranych, 6 remisów, 17 porażek). Z czego sześć zwycięstw przypadło na rundę jesienną. O spadku do Serie A zadecydowała fatalna runda wiosenna, w której udało się zdobyć zaledwie pięć oczek. Kolejne sezony opiewały w miejsca w górnej części tabeli, ale awans mógł być tylko marzeniem.
Wiele można było mówić o dzisiejszym spotkaniu przed jego rozpoczęciem. Lokalna społeczność ostrzyła sobie zęby na wspaniałe widowisko, bo tak fascynującego finiszu jak ten w klasie A, nie było od dawien dawna. Łeb w łeb, oko za oko, ząbek za ząbek. Jak Liverpool z Manchesterem City! Niewiarygodne jest to, że niemal bezbłędnym przez cały sezon drużyną przyszło walczyć o awans w ostatniej kolejce i to w bezpośrednim meczu.
O przebiegu sobotniej rywalizacji rozpisywać się za dużo nie będziemy, ponieważ wszystko co warte uwagi, będzie można obejrzeć w naszym materiale video. Na wstępie przypomnijmy jeszcze raz…
Babia Góra zwieńcza niesamowity sezon awansem!Ostrożności nigdy za wiele…Pierwsze „let’s get ready to rumble” w postaci gwizdka arbitra głównego zabrzmiało o godzinie 17:00, a zawodnicy zaczęli to spotkanie ostrożnie. Pierwsze minuty należały jednak do gospodarzy, to oni częściej operowali piłką kilkukrotnie próbując strzałów z dystansu. Kolejno próbował dwa razy
Grzegorz Kmiecik, a raz o włos piłka minęła bramkę po strzale
Grzegorza Talagi. Goście najdogodniejszą sytuację mieli w 35 minucie kiedy to oko w oko z
Arturem Kachnicem stanął ich napastnik. Bramkarz Babiej zachował jednak do końca zimną krew. Końcowe minuty pierwszej części gry to zwiększony napór miejscowych. Jak z armaty huknął ponownie Talaga, a bramkarz nie bez problemu wybronił ten strzał. Swoją okazję miał jeszcze trener Kmiecik, pociągany za koszulkę mógł paść w polu karnym lecz oddał strzał, a piłka po rykoszecie niewiele minęła bramkę przyjezdnych. Do przerwy było zatem „bezpieczne” 0:0.
Remis na wagę awansu…Drugie 45 minut to już to co kibice kochają najbardziej. Choć druga część rozpoczęła się również ostrożnie to skończyła się nie małym thrillerem. Z początku przeważali przyjezdni - stuprocentowego zagrożenia pod bramką Kachnica jednak nie było, a Babia Góra pokazała swoje wyrachowanie. W 73 minucie najsprytniej w polu karnym zachował się
Kamil Dyduch, który skierował futbolówkę do siatki. Niesamowita radość zapanowała wśród kibiców, którzy przez cały mecz hucznie dopingowali swój zespół szukając jednocześnie cholinexu na podarte gardła. Takiego dopingu jak ten dzisiejszy w Suchej Beskidzkiej nie znajdziemy z pewnością nigdzie indziej w powiecie. Dwie minuty później miejscowi powinni podwyższyć na 2:0, lecz dogodnej okazji nie wykorzystał
Grzegorz Talaga. Nerwowo zaczęło robić się w końcówce z powodu rzutu karnego dla Astry. Jedenastkę na bramkę w 90 minucie zamienił
Szymon Babiuch. Do końca meczu iskrzyło, zarówno na boisku jak i na trybunach. To co najważniejsze to jednak wynik, a ten zmianie nie uległ.
Awans Babiej Góry oznacza również, że w przyszłym sezonie obejrzymy m.in. derby z
Halniakiem Maków Podhalański czy starcie z najlepszą drużyną powiatu -
Tempo Białką. Już dziś zacieramy ręce na tego typu pojedynki.
Babia Góra Sucha Beskidzka – Astra Spytkowice 1:1 (0:0)Bramki:Babia Góra: Dyduch (73 min.).
Astra: Sz. Babiuch (90 min. – k.).
Skład Babiej Góry: Kachnic, Chrząszcz, P.Burliga, Żaczek, J.Talaga, G.Talaga, Wójtowicz (C), Dyduch (Mika 86 min.), Pacyga (K.Burliga 53 min.), Janiczak (Żmuda 80 min.), Kmiecik (65 min. Kociołek).
Sebastian Kurpiel