13 lutego br. przed godziną 12-tą, dzielnicowi z Suchej Beskidzkiej udali się do jednego z domów, gdzie miała przebywać osoba, która miała mieć myśli samobójcze.
Informację o zamierzonym samobójstwie policjanci otrzymali od kobiety, z którą desperatka korespondowała na serwisie społecznościowym.
Kiedy dzielnicowi weszli do mieszkania, zastali matkę 31-latki, która przekazała, że córka wyszła z domu około pół godziny wcześniej i udała się w nieznanym kierunku. Z domu zginęły leki psychotropowe.
Natychmiast zostały wszczęte poszukiwania, sprawdzano miejsca i osoby, które zwykle kobieta odwiedzała, a dzielnicowi udali się pieszo wałem nadbrzeżnym przy rzece Stryszawce. W wyniku tej penetracji, w trudnym terenie, dzielnicowi zauważyli leżącą w zaroślach, na śniegu, zaginioną kobietę. Nie było z nią żadnego kontaktu, była półprzytomna. Natychmiast powiadomiono pogotowie ratunkowe.
Z uwagi na trudny teren, brak możliwości dojazdu karetki i w obawie o zdrowie i życie dziewczyny, policjanci podjęli szybką decyzję o przeniesieniu jej przez rzekę. Wybierając najpłytsze miejsce, w którym było około 70 cm głębokości, a częściowo pokryte lodem. Dzielnicowi przenieśli całkowicie bezwładną kobietę na drugi brzeg, gdzie czekał już drugi patrol, który wspomógł kolegów w transporcie jej w pobliże drogi. Policjanci cały czas razem monitorowali funkcje życiowe kobiety.
Funkcjonariusze przekazali 31-latkę przybyłym na miejsce ratownikom medycznym, którzy zabrali ją do szpitala.
Obecnie kobieta wraca do zdrowia. Tylko dzięki szybkiemu i zdecydowanemu działaniu policjantów suszanka żyje.
Reklama Reklama