Opublikowane na Powiat Suski Wiadomości: Sucha Beskidzka 24, Zawoja, Maków Podhalański, Jordanów, Stryszawa (https://www.powiatsuski24.pl/)

Epidemia CHOLERY w powiecie.

Cholera - to ostra, zakaźna choroba przewodu pokarmowego, której przyczyną jest spożycie pokarmu, lub wody skażonej Gram-ujemną bakterią.
Wszystko zaczęło się, kiedy to po zakończonej wojnie rosyjsko-perskiej w latach 1826-1828 część oddziałów została skierowana do Królestwa Polskiego. Tam brali udział w powstaniu listopadowym (1830-1831). Pierwsze zachorowania odnotowano już 1831 r. w Odessie, a następnie w Moskwie. W wyniku zarazy zmarło blisko 4.5 tysiąca osób. Następnie cholera rozprzestrzeniła się na tereny Prus i Galicji. Główne jej występowania miały miejsce w Królewcu, Gdańsku, Poznaniu i Bydgoszczy, a także na Opolszczyźnie. Choroba dotarła w końcu na obszar Podbabiogórza i szybko zajęła cały teren powodując wzmożoną śmiertelność miejscowej ludności. Pierwsze zachorowania na tym terenie odnotowano w Myślenicach na świętego Jakuba, czyli 25 lipca 1831 r. Wyczerpanie i osłabienie ludzkich organizmów dodatkowo powodowało zwiększoną podatność na wystąpienie wszelkiego rodzaju chorób. Przebieg epidemii był bardzo gwałtowny, a największe rozmiary osiągnął we wsiach zachodniej Galicji. Do końca 1831 r. w parafii Osielec zmarło łącznie 688 osób. W Skawicy w ciągu tylko 1847 r. z powodu cholery i tyfusu zmarło 447 osób, a w następnym roku śmierć zabrała kolejnych 139 mieszkańców. W Zawoi cholera zabiła aż 889 osób, a w Tarnawie Dolnej zmarło wówczas ok. 850 osób. Największą liczbę zmarłych odnotowano w Suchej Beskidzkiej, gdzie liczba zgonów wyniosła 1489 osób. O rozmiarach szalejącej wówczas zarazy świadczą również dane mówiące, że z powodu chorób zakaźnych w 1847 r. w dekanacie makowskim zmarły aż 16 354 osoby, natomiast w całym powiecie wadowickim liczba mieszkańców zmniejszyła się w ciągu dziesięciolecia (1847–1858) aż o 94 054 osoby.


Podczas trwania epidemii sytuacja ludności była tragiczna. Przed jej wybuchem (1839 r.) panowały powodzie i lata pełnych nieurodzajów. We wsiach szerzył się ogromny głód. Kronikarz z Tarnawy Dolnej tak opisywał panującą wtedy sytuację:


"Żywiono się trawami, korzonkami [...]. Końmi jeżdżono po żywność do Węgier, gdzie także

nie było zbytu. Starzy ojcowie, wracając z niczem z tamtąd, dzieciom mówili: jeść możecie pieniądze."


Relacja ze wsi położonej blisko Bielska-Białej jeszcze dosadniej relacjonuje warunki bytowe tamtejszych mieszkańców:


"W górach wydarzył się wypadek bardzo smutny: [...] spostrzeżono na polu, koniczyną obsianem, świeżo skoszone miejsca; zrobiono więc zasadzkę i pojmano sprawcę na uczynku; był to biedny człowiek, mający rodzinę, który wyznał przy śledztwie, że od niejakiego czasu żywi swoich i siebie gotowaną koniczyną. [...] Dano mu więc natychmiast ze dworu jęczmienia, z którego zrobiono krupy albo na chleb użyto, i dawno nie mając podobnego pokarmu, z większym go rodzina ta zjeść musiała apetytem; czy to więc z powodu odzwyczajenia się od zwięziejszego pokarmu, lub też z przeładowania cała rodzina zginęła bolesną śmiercią."



Ludzie żyli na skrajnym wyczerpaniu fizycznym i psychicznym. Liczne migracje ludności, które zaczęły mieć miejsce po powstaniu krakowskim (21 luty - 4 marca 1846r) jeszcze bardziej sprzyjało rozprzestrzenianiu się chorób. Takiemu rozwojowi sytuacji może posłużyć przypadek jaki miał miejsce w dolinie Skawicy. Do tej właśnie miejscowości przyjechał urlopik (chłopak, który przyjechał z wojska do domu). Po niedługim czasie ciężko zachorował i w dużych cierpieniach zmarł. Po nim zaczęły umierać kolejne osoby. Z dnia na dzień liczba umierających rosła. Znajdowano ich nie tylko w domu, ale również na polach czy w lasach.
Ksiądz Franciszek Ksawery Pniewko-Cieślicki (1806–1873) z suskiej kroniki, tak opisuje sytuacje panującą na Podbabiogórzu:


"W tym roku głód, nędza i tyfus doszły do najwyższego stopnia. Nie ma człowieka, który coś podobnego zapamiętał. Po kilkunastu umarłych zwożono codziennie na cmentarz, na polach i na drogach, w krzakach, w stodołach i w piwnicach znajdowano umarłych. Rząd i państwo dawali zapomogi w zbożu i pieniądzach; prywatni czynili składki i wspierali według sił i możliwości, lecz wszystkie usiłowania i ofary nie były dostateczne. Wynędzniałe i opuchłe postacie snuły się bez ustanku i jak muchy padały. Niektórzy konając wołali chleba i z chlebem w ręku i ustach umierali. Nędza ta okropnie wygasiła czucie i przywiązanie w sercach ludzi. Widziałem rodziców zupełnie obojętnych na śmierć swoich dziatek, widziałem dzieci – podobną nieczułość okazujących dla swoich rodziców."


Do władz administracyjnych Królestwa Galicji i Ludomerii zostało przesłane sprawozdanie z innych części powiatu wadowickiego:


"Z Makowa doniesiono, że tłumy ludzi wygłodzonych zalegają drogi do miasta i ulicy w mieście, że słabsi umierają z głodu tak licznie, iż trupy leżą na cmentarzu całemi dniami niepogrzebane. Dopiero na interwencyą władzy zaczęto wapnem zasypywać i grzebać trupy, a tymczasem wybuchły różne choroby i epidemie, dokoła ludność dziesiątkujące."



"[...] Pruscy Żydzi wyzyskiwali to położenie ludności i sprzedawali korzec zboża po 25–40 złr., co oczywiście tylko najzamożniejsi mogli sobie pozwolić. [...] W czerwcu 1848r. wysłano guberniom radcę swojego Salę do Zachodniej Galicji dla naocznego przekonania się o stanie rzeczy, skreślone przedtem przez inne organa. Według tej relacji w wadowickim obwodzie ludzie z głodu i chorób padają po drogach i umierają. W jednej wsi sześciu ludzi głodnych zgłosiło się do roboty ale wszyscy pomarli, zanim wzięli się do pracy. [...]"


"W powrocie z Suchej do Wadowic dowiedziałem się, że na ulicy znaleziono okryte łachmanami zwłoki trzech ludzi nieznajomych."


"W tym trudnym okresie, gdy szalało „morowe powietrze”, ludzie robili wszystko, byle tylko przeżyć. Pieniądze nie miały dla nich żadnego znaczenia."


Trudności sprawiał również pochówek. Podczas tak szybko rozprzestrzeniającej się choroby cmentarze szybko się przepełniały. Dlatego postanowiono o utworzeniu specjalnych cmentarzy, które znajdowały się z dala od zabudowań. Zwykle w miejscu graniczącym z następną wsią. Ponadto ze względu na ogólne zobojętnienie - nie odprowadzano zmarłych jak to zwykło się robić, czyli przez rodzinę i przyjaciół. Zwykło się nawet pomijać uroczystości kościelne. Ludzi grzebano w masowych grobach, bez trumień. Ciała owijano w prześcieradło, słomę lub siano. Ich ubrania oraz wszystkie rzeczy codziennego użytku natychmiast palono.


„Dotąd wódkę Mosór pije, kiedy Pan Bóg na rzeź bije”
- to powiedzenie przetrwało wśród lokalnych mieszkańców do dziś. Zabierał on zwłoki zmarłego z miejsca śmierci, kładł na wozie i jechał z nimi w stronę lasu, ku granicy wsi z Juszczynem, a następnie grzebał w masowym grobie, wykopanym w miejscu zwanym „na Hyrbach”. Mógł to robić tylko dlatego, że przez cały czas pozostawał pijany. Nie zachorował i żył jeszcze przez długie lata... A mówi się, że alkohol szkodzi zdrowiu!


Cmentarze choleryczne Podbabiogórza:


BIAŁKA – tam znajduje się jeden z największych cmentarzy cholerycznych. Położony jest pomiędzy potokami Bogaczówka i Czajówka, które spływają do doliny Skawicy. Cmentarz umiejscowiony jest w jasnym lesie, który odgrodzony jest od otoczenia zwykłym ogrodzeniem. Na cmentarzu znajduje się metalowa tablica z napisem:

„Cmentarz zmarłych na epidemię cholery w 1847r. z parafii Maków Podhalański. Na tym miejscu we wspólnej mogile pochowano około 5000 osób przywożonych w czasie epidemii cholery z całej parafii czyli Makowa, Białki, Grzechyni i Żarnówki. Dusze zapomniane proszą o modlitwę. Jezu zbaw ich dusze.”

Liczba ludności w latach 1809-1872 zmniejszyła się z 12 do 8tyś.

JORDANÓW – cmentarz choleryczny w tym miejscu znajduje się na granicy miasta z Malejową, w miejscu zwanym Flakówką. Liczba ofiar tego cmentarz nie jest znana. Podczas trzykrotnych nawrotów pandemii mówi się o nieco ponad stu ofiarach.

KRZESZÓW – Od 1847r w Krzeszowie szalało „morowe powietrze”. W wyniku tego zjawiska został utworzony osobny cmentarz na skraju wsi, ponieważ pierwszy oryginalny cmentarz szybko został przepełniony, przez ofiary zarazy. Jednak jego położenie nie jest dokładnie znane.

LACHOWICE – Cmentarz został założony 28 czerwca 1847r przez proboszcza Józefa Łopacińskiego. Już w pierwszym roku panowania zarazy zmarło blisko 500 osób. Epidemia trwała łącznie 3 lata i w jej wyniku życie straciło łącznie ponad 700 osób. Po zbiorowej mogile pozostał jedynie metalowy krzyż w lesie w pobliżu Mączniaka.

SKAWICA – Cmentarz założono po drugiej fali epidemii w 1847r. Na jego terenie pochowano około 500 zmarłych. Miejsce to nazywane jest na Hyrbach. To właśnie tam ciała zmarłych zwoził Mosór. Na obszarze cmentarza ustawiono krzyż z figurą ukrzyżowanego Pana Jezusa. W 2006 roku ustawiono również tablicę informacyjną o historii tego miejsca.

SUCHA BESKIDZKA – Cmentarz ten założono w 1847 roku podczas największej śmiertelności morowego powietrza. Spoczywa tam co najmniej 2 tysiące osób. Po cmentarzu nie ma już śladu. Możemy jednak znaleźć krzyż, który postawiono w 2003 roku. Na nim zamieszczony jest mały wizerunek Pana Jezusa i tabliczka z napisem:

„DAWNY CMENTARZ CHOLERYCZNY dla około 2 tysięcy zmarłych R.Z. 1847 – 1987 odnotowany. Przechodniu stań i westchnij do Boga”

ZEMBRZYCE – Jest to jeden z najciekawszych cmentarzy Podbabiogórza. Znajduje się za rzeką Skawą. Co do tego miejsca jest pewność, że chowano ludzi już 1831 roku. Pochowano wówczas 18 osób, o czym informuje nas tabliczka, która znajduje się na cmentarzu. Jest to kamienny postument, który wieńczy żelazny krzyż. Niestety nie ma żadnej informacji o tym, ile łącznie osób zostało pochowanych.


Epidemia cholery zapisała się czarną stroną w historii nie tylko w Beskidach, ale także w całej europie. Okres ten był przedstawiany także w sztuce w najczarniejszych barwach. Niektóre obrazy przedstawiały tą zarazę w postaci śmierci z kosą chodzącej po ulicach, na których leżały rozrzucone ludzkie ścierwa obgryzane przez szczury. Ten bardzo drastyczny opis obrazów przedstawia dokładnie jak zarejestrował się w głowach ludzi tamten okres. Zdjęcia, które widzicie pochodzą z jednego z wielu cmentarzy znajdującego się obok miejscowości Zembrzyce, koło Suchej Beskidzkiej.




W czasach ówczesnych na szczęście – raczej nie grozi nam kolejna epidemia cholery. Jednak borykamy się z zupełnie innymi, mniej wyraźnymi epidemiami 21 wieku, a największą z nich i chyba najbardziej ukrytą i niezrozumiałą jest epidemia niezdrowego, chemicznego pożywienia, które konsumujemy na co dzień. Chyba każdy z nas doświadczył tragedii śmierci kogoś z rodziny z powodu raka. To kolejna epidemia, z którą borykamy się w dzisiejszych czasach, a która zbiera bardzo, ale to bardzo ogromne żniwa w ostatnich kilku dziesięcioleciach. Żyjemy w czasach stresu, złego pożywienia, atomu, a do tego zatruwani jesteśmy na codzień przez idiotów, którzy spalają w swoich piecach plastiki, gumę i inne produkty sztuczne. A po ulicach naszych miast i wsi, co wieczór rozpływa się mgła smogu, przez którą kroczy kostucha z kosą zbierając swoje coraz większe żniwa…




Pełna wersja artykułu wraz z galerią  zdjęć - kliknij tutaj ]


KATARZYNA TALAGA - Powiat Suski 24



Adres źródła: https://www.powiatsuski24.pl/wydarzenia/powiat/epidemia-cholery-w-powiecie/xjk