Reprywatyzacja w całym kraju budzi ogromne emocje, a temat ponownie wrócił na pierwsze strony ogólnopolskich gazet. W większości zainteresowanie skupia się na stolicy, zapominając o mniejszych miejscowościach, które od lat prowadzą trudną batalię sądową ze spadkobiercami dawnych właścicieli. Tak jak w przypadku Suchej Beskidzkiej chodzi o być albo nie być całej aglomeracji, ponieważ teren miasta w większości był prywatnym majątkiem ziemskim.
Przedwojenny majątek Tarnowskich, znacjonalizowany na mocy dekretu z 1944 roku o przeprowadzeniu reformy rolnej, obejmował wszystkie nieruchomości wzdłuż głównej ulicy miasta, począwszy od starego przedszkola, aż po dzisiejsze osiedle Beskidzkie. Powierzchnia folwarku „Sucha” wynosiła 167 ha. W 1990 roku, po transformacji ustrojowej, część z wywłaszczonego majątku została przekazana gminie Sucha Beskidzka na mocy decyzji komunalizacyjnych.
Historia sporu, który rozpoczął się 15 lat temu jest bardzo skomplikowana. Rodzinę Tarnowskich, która od momentu wybuchu II Wojny Światowej przebywa poza granicami kraju, reprezentuje wyspecjalizowana kancelaria adwokacka. Roszczenia spadkobierców rozpoczęły się w marcu 2001 roku, kiedy to złożyli wniosek do Wojewody Małopolskiego, domagając się zwrotu całego majątku, w tym nieruchomości zlokalizowanych w centrum miasta. Burmistrz zaproponował im wtedy 25% od każdej sprzedawanej przez miasto nieruchomości, jednak odpowiedź była odmowna, a spadkobiercy zażądali 75% od wszystkich, a nie tylko przeznaczonych do sprzedaży nieruchomości.
- Sucha Beskidzka należy do kilkuset miejscowości w Polsce, które przed drugą wojną światową w znacznej części stanowiły majątki ziemskie znacjonalizowane po zmianie ustroju przez władzę ludową. Na początku lat dziewięćdziesiątych ubiegłego stulecia Skarb Państwa na podstawie decyzji komunalizacyjnych przekazał na własność szereg takich nieruchomości zlokalizowanych w ścisłym centrum miasta Gminie Sucha Beskidzka, która przejęła je w dobrej wierze i w większości przypadków zagospodarowała na potrzeby społeczności lokalnej.” - czytamy w rezolucji jaką zatwierdzili radni na listopadowej sesji Rady Miasta Suchej Beskidzkiej - Gmina broniąc swoich własności wpisanych do Ksiąg Wieczystych, na przestrzeni wielu lat poniosła znaczne, jak na swoje możliwości koszty procesowe. Z drugiej strony, zachowanie bierności przez władze samorządowe niewątpliwie doprowadziłoby do utraty majątku niezbędnego do dalszego rozwoju i funkcjonowania miasta, a ponadto postawienia zarzutu niewłaściwej dbałości o powierzone mienie gminne. Państwo Polskie pozostawiło Gminy takie jak Sucha Beskidzka samym sobie. Dalsza bierność ustawodawcy w tej kwestii i przyzwolenie na naprawianie krzywd historycznych przez Sądy, które brak ustawy reprywatyzacyjnej zastępują skomplikowaną i nieracjonalną interpretacją zapisów niektórych postanowień powojennych dekretów, nieuchronnie doprowadzi do pozbawienia gminy Sucha Beskidzka pozostałych majątków. Stanowią one ważny składnik bytu ekonomicznego i społecznego mieszkańców, a ich utrata spowoduje ogromne straty dla miasta oraz destabilizację.
Obawy radnych są uzasadnione, ponieważ od 15 lat spadkobiercy rodziny Tarnowskich toczą przeciwko Gminie procesy, zarówno na drodze administracyjnej jak i cywilnej, w celu zwrotu wielu nieruchomości o najbardziej strategicznym znaczeniu dla funkcjonowania i dalszego rozwoju miasta.
- W tej ustawie trzeba rozstrzygnąć kilka kwestii, z których najważniejsze jest takie zadośćuczynienie tym, którzy na mocy dekretu komunistów z września 1944 roku stracili swoje majątki, aby nie skrzywdzić tych, którzy wypracowali majątek po 1944 roku - powiedział nam poseł Józef Brynkus, poseł z ramienia Kukiz′15 i dodaje - Bez ustawy reprywatyzacyjnej będzie dochodziło do sytuacji jak opisane w piśmie radnych.
Niestety przy obecnym braku wsparcia ustawodawczego, Sucha Beskidzka przegrała już kilka procesów, a sąd nakazał zwrot poszczególnych części majątku spadkobiercom byłych właścicieli. Pierwszym tak niekorzystnym wyrokiem dla Gminy dotyczył zespołu parkowo – zamkowego. Sucha Beskidzka musiała dokonać ogromnego wysiłku finansowego, aby wyremontowany i służący całemu społeczeństwu zamek i jego otoczenie odkupić za 5 mln zł. Wystarczy wspomnieć, ze budżet cały budżet miasta to 30 mln zł. Jednak to nie koniec ogromnych kosztów jakie ponosi Sucha Beskidzka z tytułu walki spadkobierców o odzyskanie mienia byłych właścicieli. Spadkobiercy żądają odszkodowań za bezumowne korzystanie z nieruchomości. Kwota takich roszczeń w stosunku do Suchej Beskidzkiej przekracza już obecnie 9 mln złotych.
- Nie ma wątpliwości, że pozbawienie własności przez władze ludowe było czynem niegodziwym, lecz od czasu wprowadzenia dekretu o reformie rolnej upłynęło już ponad siedemdziesiąt lat, a zmiany o charakterze społecznym i ekonomicznym, jakie nastąpiły w tym okresie nie tylko w Suchej Beskidzkiej, stały się nieodwracalne. Dzisiaj trudno sobie nawet wyobrazić przywracanie stanu pierwotnego, poprzez zwrot w dużej części zagospodarowanych już na potrzeby lokalnej społeczności nieruchomości. Spowoduje to nowe krzywdy, a obecne pokolenie znowu poniesie odpowiedzialność za niegodziwości poprzedniego ustroju - czytamy dalej w przesłanym piśmie.
Brak stosownych regulacji prawnych, które porządkowałyby kwestię reprywatyzacji wciąż powoduje, że wyroki sądowe w sprawie roszczeń zapadają na podstawie różnych interpretacji tych samych przepisów zawartych w dekrecie PKWN.
Powszechną taktykę, którą w ostatnich latach stosują kancelarie reprezentujące byłych właścicieli skomunalizowanych nieruchomości jest stopniowe wskazywanie i wyłączanie z całego majątku ziemskiego pojedynczych nieruchomości, które rzekomo nie były częścią rozległego gospodarstwa, przez co nie mogły być zajęte przez państwo w oparciu o przepisy reformy rolnej. W ten sposób ruszyła ze strony Tarnowskich lawina pozwów dotyczących poszczególnych nieruchomości położonych na terenie Suchej Beskidzkiej.
Podobną podbramkową sytuację mają władze nie tylko Suchej Beskidzkiej, ale również kilkunastu mniejszych gmin na terenie całego kraju. W Gorlicach a działce znacjonalizowanej w 1948 roku stoi osiedle jednorodzinnych domów zamieszkałe przez niemal 1,7 tys. osób. W tym przypadku jednak rodzina Grocholskich o odszkodowania będzie występować nie wobec mieszkańców, a wobec skarbu państwa.
Pozostaje mieć nadzieję, że Rząd pracując nad ustawą mającą na celu zapobieganie nadużyciom przy reprywatyzacji, nie zapomni o kwestach wskazanych przez radnych z Suchej Beskidzkiej
- Nawet gdyby ze względu na brak odpowiednich środków w budżecie Państwa, w kosztach wypłaty procentowego zadośćuczynienia miały uczestniczyć zainteresowane Gminy, to jest to korzystniejsze niż trwający obecnie proces degradacji. Innym możliwym rozwiązaniem, na który liczył samorząd Suchej Beskidzkiej jest dokonanie zmiany art. 156 § 2 Kodeksu postępowania administracyjnego.