W piątek do jednej z mieszkanek Grzechyni zadzwoniła kobieta podająca się za jej córkę. Była na tyle przekonująca, że starsza kobieta myślała, ze faktycznie rozmawia ze swoja córką. Rozmówczyni powiedziała, że spowodowała wypadek i pinie potrzebuje pieniędzy, aby zapłacić osobie poszkodowanej.
Niestety, starsza kobieta do której zadzwoniono tak niespodziewanie przyznała rozmówczyni, ze ma teraz tylko 600 zł. Telefon został przerwany. Zaniepokojona mieszkanka Grzechyni zadzwoniła do swojej córki a ta zdziwiona powiedziała, że nie dzwoniła do matki z prośbą o pieniądze.
W związku z powyższym nie doszło do przestępstwa, gdyż "nie podlega karze za usiłowanie, kto dobrowolnie odstąpił od dokonania lub zapobiegł skutkowi stanowiącemu znamię czynu zabronionego".