Bardzo cenne, choć minimalne, zwycięstwa czterech drużyn z powiatu. Halniak wygrał z Michałowianką, złotego gola zdobył Paweł Kozieł. Tempo wygrało w Żarkach, Naroże w Barwałdzie, a Babia Góra u siebie z Cedronem. Garbarz długo prowadził, jednak ostatecznie, to Orzeł zgarnął trzy punkty.
Michałowianka Michałowice – Halniak Maków 0:1
Bramka: Kozieł
Halniak: Pająk – Mokwiński, Lozniak, Kozieł, Talaga – Szymula, Dyduch, Kaczmarczyk, Furman – Bobek (74. Szymoniak), Moskała.
W pierwszej połowie to goście prowadzili grę. W 28 minucie, Paweł Kozieł pięknie przymierzył z rzutu wolnego i Halniak objął prowadzenie. Piłka trafiła w samo okienko bramki gospodarzy. Dobre sytuacje mieli jeszcze Jacek Bobek i Maciej Furman. Jeśli chodzi o gospodarzy, to można wyróżnić dwie okazje. Soja znalazł się w dogodnej sytuacji, ale nie trafił. Tuż przed przerwą sytuacji sam na sam z Adamem Pająkiem nie wykorzystał jeszcze Marcin Giermek. Po przerwie, Michałowianka szukała wyrównania, ale nie zdołała przebić się przez szczelną defensywę Halniaka.
- Pierwsza połowa zdecydowanie dla nas. Prowadziliśmy grę, stworzyliśmy kilka sytuacji. Bramka padła po kapitalnym strzale Pawła z rzutu wolnego. Bramka - stadiony świata. Gospodarze mieli dwie okazje, ale nie zamienili ich na bramki. Po przerwie szukali wyrównania, jednak zdołaliśmy dowieźć korzystny wynik. Cieszy wygrana, cieszą punkty, które są najważniejsze. Ostatnio w meczu z Wiślanami nie zdołaliśmy dowieźć wyniku, jednak tym razem była determinacja, konsekwencja, realizowanie założeń i to dało nam trzy punkty – podsumował trener Halniaka, Krzysztof Wądrzyk.
Garbarz Zembrzyce – Orzeł Piaski Wielkie 1:3
Bramka: Sani
Garbarz: Bruzda – Ł. Puda, Burliga, Mitka, Marcelo – Sani, Kasiński, Sadowski, Tomczak – S. Puda, Ismaila.
- Pierwsza połowa pod nasze dyktando. Bramkę z rzutu karnego zdobył Sani, faulowany był Ismaila. W okolicach 70 minuty po błędzie naszego bramkarza rywale wyrównali i potem się zaczęło. Przeważaliśmy przez znaczną część meczu, mieliśmy kilka sytuacji, ale ostatecznie przegraliśmy – podsumował trener Garbarza, Zdzisław Janik.
LKS Żarki – Tempo Białka 0:1
Bramka: Woźny
Tempo: Kłapyta – Lenik, Bielarz, Mentel, M. Marek (77. Sala) – Pacyga, Motor (90. Ficek), Korba, Woźny – Raczek (70. Harańczyk), Młynarczyk (62. Goryl).
W pierwszej połowie obie drużyny miały po dwie sytuacje. Po akcji Grzegorza Motora strzelał Sebastian Młynarczyk, ale bramkarz sparował piłkę na korner. Godne odnotowania było też uderzenie głową Grzegorza Pacygi. Żarki zagrażały po stałych fragmentach gry, po jednym z rzutów wolnych piłka zatrzymała się na poprzeczce. Decydujący cios, w 55 minucie, zadał Jan Woźny. Pomocnik gości ładnie uderzył z rzutu wolnego, bramkarz był bez szans.
- Mecz dwóch równorzędnych drużyn. Żarki to dobra, doświadczona drużyna. Od pierwszych minut prowadziliśmy grę, co ostatnio dobrze nam wychodzi. W pierwszej połowie obie ekipy miały po dwie okazje. W drugiej strzeliliśmy gola po rzucie wolnym i kontrolowaliśmy grę. Gospodarze chcieli coś ugrać, ale nie potrafili sforsować naszej obrony – ocenił kierownik Tempa, Mariusz Sałaciak.
Soła II Oświęcim – Jałowiec Stryszawa 1:0
Jałowiec: Kobiałka – Biela, Starowicz, Szklarczyk, Szwed (75. K. Iciek) – Sabliash, Okrzesik, Panov, B. Iciek – Świerkosz, Kłapyta.
- Mecz nie był wielkim widowiskiem. Więcej chaosu i przebitek niż finezyjnej gry. W pierwszej połowie byliśmy lepsi. Najlepszą sytuacją miał Szwed, który oddał strzał z „szesnastki”, ale piłka zatrzymała się na poprzeczce. W 80 minucie rywale przeprowadzili decydującą akcję. Po dośrodkowaniu zawodnik gospodarzy strzałem głową umieścił piłkę w siatce – powiedział kierownik Jałowca, Tomasz Steczek.
Żarek Barwałd – Naroże Juszczyn 2:3
Bramki: Madziała (dwie), Kardaś
Naroże: Fidelus – Gąstała (75. Lipka), Baziński, Kulka, Krystian Kwaśniewski – R. Drobny, M. Ferek, Ceremuga (72. Lyvka), Kardaś, Trybała – Madziała (90. Kamil Kwaśniewski).
Pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 1:1. Strzelanie w 32 minucie rozpoczął Jarosław Madziała, który po podaniu Rafała Drobego wyszedł sam na sam i pewnym strzałem umieścił piłkę w siatce. Gospodarze wyrównali po rzucie rożnym. W 65 minucie, Naroże ponownie objęło prowadzenie. Po wrzutce Marcina Ferka na listę strzelców wpisał się Piotr Kardaś. Trzeciego gola uzyskał Madziała, wykorzystując precyzyjną centrę Marcina Ceremugi. Żarek zdołał jeszcze zmniejszyć rozmiary porażki.
- Myślę, że wygraliśmy zasłużenie. Byliśmy lepsi. Rywale nie wyglądali jednak źle, starali się, walczyli. Byli groźni po stałych fragmentach gry. Naszym zdaniem przy drugiej bramce dla gospodarzy był spalony. Wynik mógł być wyższy, mieliśmy dwa słupki i sytuację sam na sam – powiedział trener Naroża, Jakub Jeziorski.
MKS Babia Góra – Cedron Brody 1:0
Bramka: Choczyński
Babia: Kachnic – Chrząszcz, Kudzia, Burliga, Ścieszka – Magiera, Żaczek (80. Stróżak), Kociołek, Piątek (75. Mika) – Wójtowicz, Choczyński.
- W pierwszej części gry mieliśmy dwie dobre sytuacje, jednak w obu przypadkach Dawid Choczyński uderzał zbyt lekko. Cedron miał minimalną przewagę, ale nie było konkretów. Po zmianie stron zagraliśmy lepiej, stworzyliśmy kilka sytuacji, jedna z nich została zamieniona na gola. Po wrzutce z rzutu rożnego Rafała Magiery, zakotłowało się w polu karnym gości, tam najlepiej odnalazł się Choczyński i pokonał bramkarza. W końcówce, Cedron miał sytuację, ale Artur Kachnic nie dał się zaskoczyć. Uważam, że wygraliśmy zasłużenie, zawodnicy zostawili na murawie dużo zdrowia i należało im się to zwycięstwo – podsumował trener Babiej Góry, Sławomir Bączek.
Jubilat Izdebnik - Żuraw Krzeszów 4:2
Bramki: Klimowski, Łuczak
Żuraw: Piątek – Zawora, Nowak, G. Kawończyk, Skrzypek – Klimowski, Łuczak, M. Kawończyk (46. Wójcik), Targosz (70. Pilarczyk) – Ćwiertnia, Wajdzik (80. Korczak).
Wynik otworzył Dawid Klimowski. To trafienie podziałało mobilizująco na gospodarzy, którzy jeszcze przed przerwą wyszli na prowadzenie. Tuż po zmianie stron na listę strzelców wpisał się Łuczak. Później bramki zdobywali już tylko gospodarze.
- Zabrakło podstawowego bramkarza i między słupkami musiał stanąć zawodnik z pola. Spisał się bez zarzutu. Do przerwy powinniśmy prowadzić kilkoma bramkami, tymczasem po strzeleniu pierwszej w naszej szeregi wkradło się rozluźnienie. Daliśmy rywalom dwa prezenty i na przerwę schodziliśmy przy stanie 2:1. Tuż po zmianie stron wyrównaliśmy. Wydawało się, że kolejne bramki są kwestią czasu, bo stwarzaliśmy okazje, niestety – zabrakło kropki nad i. Z kolei gospodarze wykorzystali naszą niefrasobliwość w obronie i rozstrzygnęli mecz na swoją korzyść – podsumował trener Żurawia, Jacek Kudzia.
Dąb Sidzina - Huragan Skawica 3:3
Bramki: Czarny, M. Lipa (dwie)
Dąb: Motor – J. Kostka (50. Binkuś), P. Kostka, Korbel, Gałka (46. Pelcel) – Szczurek, Czarny (75. K. Lipa), Krupa, Jaromin – Malada (60. Szpak), M. Lipa.
Huragan prowadził już 2:0, jednak tuż przed przerwą dał sobie strzelić kontaktową bramkę, jej autorem był Wojciech Czarny. Po przerwie, ładną akcję przeprowadził Grzegorz Krupa, dograł do Mariusza Lipy, a ten doprowadził do wyrównania. Później, Huragan wyszedł na prowadzenie, ale nie trwało to długo. Sędzia podyktował rzut karny, który na bramkę zamienił Mariusz Lipa.
- Dużo bramek, dużo ostrej gry, czerwone kartki, pyskówki. Przespaliśmy pierwszą połowę, daliśmy sobie wbić dwa gole. Na szczęście zdobyliśmy gola do szatni. W przerwie wstrząsnąłem drużyną i po zmianie stron zaprezentowaliśmy się lepiej. Strzeliliśmy dwie bramki, jednak nie wystarczyło to do zwycięstwa. W całym meczu były trzy karne, wszystkie zostały wykorzystane. Remis w czerwonych kartkach (po jednej), remis w bramkach. Pierwsza połowa dla rywali, druga dla nas – ocenił trener gości, Mariusz Zawiła.
Grom Grzechynia – Błyskawica Marcówka 2:0
Bramki: Ł. Krupczak, Toczek
Grom: S. Krupczak – Zguda, Białończyk, Paweł Surmiak, Pieróg (15. Ceremuga) – Pająk (80. Bogacz), Ł. Krupczak, M. Surmiak, Kudzia – Polak (46. Toczek), Piotr Surmiak.
Pierwsza połowa zakończyła się bezbramkowym remisem. W 65 minucie wynik otworzył Łukasz Krupczak, który sfinalizował akcję indywidualną Piotra Surmiaka. Kwadrans później, zamieszanie po wrzucie z autu, do piłki dopadł Rafał Toczek i ustalił wynik meczu.
- Przeciwnik przyjechał zmobilizowany, jak każdy na lidera. Zagrali ambitnie, twardo i walecznie. Krzysztof Rak grał w obronie, trzymał ją w ryzach. Obie drużyny postawiły na grę z pominięciem drugiej linii. Wydawało mi się, że w okolicach 70 minuty goście zaczęli słabnąć fizycznie – powiedział trener Gromu, Stanisław Klimala.