W środę rozegrano zaległy mecz 16 kolejki IV ligi pomiędzy Garbarzem Zembrzyce a Górnikiem Wieliczka. Garbarz wygrał 1:0, po bramce Adriana Sadowskiego. Inauguracja wiosny miała miejsce 12-13 marca. Halniak zremisował wtedy w Skawinie.
Górnik Wieliczka - Garbarz Zembrzyce 0:1
Bramka: Sadowski
Garbarz: Bruzda – Ł. Puda, Marek, Mitka, Harańczyk – Talaga (70. Tomczak), Klauzner (80. Burliga), Sadowski, Kasiński, Sani – S. Puda.
Garbarz wywalczył ważne trzy punkty. Dzięki bezpośredniej wygranej strata do jedenastego w tabeli Górnika wynosi już tylko pięć punktów. Bramkę na wagę zwycięstwa zdobył Adrian Sadowski. Pomocnik Garbarza otrzymał podanie od Saniego, utrzymał się przy piłce, po czym pokonał bramkarza. Duży udział w wygranej miał również Bartłomiej Bruzda, który kilka razy znakomicie spisał się między słupkami. W końcówce goście skupili się na zabezpieczeniu dostępu do własnej bramki. Mieli jeszcze jedną sytuację, po rzucie wolnym Sani trafił jednak w poprzeczkę.
- Jestem zadowolony z wygranej, z postawy drużyny. Po porażce z Wiślanami potrzebowaliśmy punktów i cieszę się, że udało nam się je zdobyć. Mecz był wyrównany, żadna ze stron nie przeważała. Gospodarze stworzyli dwie sytuacje, my poza golem również mogliśmy coś jeszcze dołożyć. W jednej z sytuacji Sani trafił w poprzeczkę – powiedział trener Garbarza, Zdzisław Janik.
Skawinka Skawina - Halniak Maków 0:0
Skawinka: Wygaś - Makuch, Matys, Cieszyński, Kurek - Danaj (90. Gałuszka), Gładysz, Zawadzki, Nowak (65. Mrowiec) - Adisa, Kozieł (65. Basista).
Halniak: Rechul - Gruca, Lozniak, Talaga, Furman - Bobek (67. Mokwiński), Dyduch, Kaczmarczyk, Moskała - Szymula, Szymoniak (88. Polak).
Halniak dobrze wszedł w mecz. Goście już w piątej minucie mieli korner, który spowodował duże zamieszanie pod bramką gospodarzy. Ostatecznie niecelny strzał oddał Tomasz Kaczmarczyk. Później w ciągu kilku minut parę razy pokazał się Tomasz Moskała. Bliscy przecięcia jego wrzutek byli, za pierwszym razem, Dawid Szymula, za drugim Jacek Bobek. Pierwsza groźna sytuacja miejscowych miała miejsce w dwudziestej minucie, kiedy to sędzia odgwizdał rzut wolny po faulu Michała Grucy. Na strzał zdecydował się Wojciech Matys, ale dobrze dysponowany Filip Rechul nie dał się zaskoczyć. Pięć minut później, Kamil Dyduch przytomnie przeniósł ciężar gry na lewą stronę. Piłkę otrzymał Maciej Furman, dograł do Moskały, który zacentrował w pole karne. O piłkę powalczył Szymoniak, ta ostatecznie trafiła pod nogi Kaczmarczyka, który huknął bez zastanowienia – piłka poszybowała minimalnie nad poprzeczką. W 30 minucie, Szymula dośrodkował z rzutu wolnego, w podbramkowym zamieszaniu najlepiej odnalazł się Dyduch i uderzył efektownym wolejem, piłka nieznacznie minęła bramkę. W kolejnej akcji, Szymula wygrał pojedynek na skrzydle i precyzyjnie dośrodkował, ale czyhający na piłkę Dariusz Szymoniak nie trafił jej czysto głową. W 37 minucie, Szymoniak przejął piłkę na trzydziestym metrze od bramki gospodarzy, dynamicznie ograł obrońcę, po czym wpadł w pole karne. Strzelił mocno, jednak obok dalszego słupka. Po przerwie tempo gry nieco siadło. O ile w pierwszej połowie, to goście mieli więcej z gry, tak po przerwie spotkanie stało się wyrównane. Choć to Skawinka częściej przejmowała lejce, starając się podkręcić tempo. Gra defensywna Halniaka wyglądała jednak bardzo solidnie. Najgroźniej pod bramką Halniaka było w okolicach 65 minuty. Damian Danaj na linii pola karnego wymanewrował dwóch obrońców, jednak jego strzał nie sprawił problemów Rechulowi.
- Pierwsze koty za płoty. U siebie trzeba wygrywać, dla nas to był cel priorytetowy. Spotkaliśmy się z drużyną grającą defensywnie, wyprowadzającą kontry. Mecz walki, boisko ciężkie. Przypuszczam, że w tej kolejce będzie więcej remisów – powiedział trener Skawinki, Rafał Jędrszczyk.
- Trzeba przyznać, że ten pierwszy mecz po długiej przerwie zawsze jest pewną niewiadomą. Byliśmy przygotowani na trudną przeprawę. Skawinka ma bardzo mocny skład, to raz, a dwa – wiemy jaka w ostatnim czasie była pogoda. Boisko bardzo ciężkie, poprzeczka była zawieszona wysoko. Sparingi sparingami, ale dzisiaj przyszła pierwsza walka o punkty. W pierwszej połowie zagraliśmy dobrze, chciałbym, żebyśmy grali tak zawsze. Oczywiście dokładając do tego lepszą skuteczność. Mieliśmy kilka dobrych sytuacji, ponadto dziewięć rzutów rożnych. Zabrakło kropki nad i. Druga część wyrównana, ale zdawałem sobie sprawę, że nie da się zagrać – w takich warunkach - dwóch równych połów. Czy ten punkt będzie istotny? Zobaczymy. Walczymy w każdym meczu o komplet punktów. Podsumowując – można być zadowolonym z tego, co pokazaliśmy na placu gry, ale z wyniku już nie – powiedział trener Halniaka, Krzysztof Wądrzyk.