Poznajcie Stanisławę Budę. Urodziła się 9 kwietnia 1904 roku w Jordanowie. Była nauczycielką. Do KL Auschwitz trafiła transportem z 5 lutego 1943 roku.
" W dniu 5 lutego 1943 roku z obozu przejściowego w Zamościu przywieziono do KL Auschwitz kolejny, trzeci transport Polaków wysiedlonych z Zamojszczyzny. Transport liczył 301 kobiet i dziewcząt oraz 282 mężczyzn i chłopców. 2 lutego 1943 roku późnym wieczorem w obozie w Zamościu wypędzono wszystkich wysiedleńców z baraków nr 12 i 13 na plac. W barakach tych były umieszczone te osoby, które po tzw. "badaniach rasowych" przeznaczono do wywiezienia do obozu Auschwitz. Większość spośród nich oddzielono od dzieci, rodziców i innych bliskich. Jak wyglądało przygotowanie wysiedleńców do transportu, opisuje w swoich powojennych zeznaniach Mieczysław Czerniak, wysiedlony z rodziną ze wsi Uchanie, w obozie zamojskim wyznaczony na starszego obozu. "Ludzi z baraku przeznaczonego do transportu wypędzono na plac wieczorem, przeważnie kiedy był silny mróz, zawieja, śnieżyca lub deszcz. Ustawiano ludzi w różne kolumny, szeregi, grupy, przy czym bito opieszałych, co trwało do godziny 24, następnie zaczynał któryś z gestapowców, najczęściej Grunert, wyczytywać nazwiska. O ile ktoś z wyczytanych nie odezwał się, zaczynał czytać od początku, co trwało do rana, wskutek czego ludzie z wyczerpania mdleli, ponieważ usiąść nie było wolno. Po takim apelu sprzątano zwykle po kilka trupów. Rano przychodziło wojsko różnych formacji, jak Schutzpolizei, tzw. czarni [przesiedleńcy Niemcy, którzy zajmowali gospodarstwa wysiedlonych Polaków] i gestapo i pod taką eskortą pędzono ludzi do pociągu." Na dworcu towarowym w Zamościu czekały na nich wagony osobowe oraz towarowe, w których zostali stłoczeni do granic możliwości. Okna wagonów były zabezpieczone drutem kolczastym. Prawdopodobnie już po załadowaniu wysiedleńców dołączono do składu pociągu wagony towarowe, w których byli umieszczeni Żydzi z Zamojszczyzny (417 osób). W sumie transport liczył 1000 osób. pociąg specjalny, oznaczono jako Po 65, pod eskortą wyruszył z Zamościa 3 lutego o godzinie 11.00, a przybył na tzw. żydowską rampę wyładowczą (Judenrampe), usytuowaną w pobliżu Birkenau, w nocy z 4 na 5 lutego. Do obozu skierowano jedynie Polaków, a przywiezieni tym transportem Żydzi zostali zabici w komorze gazowej. Kobiety przywiezione tym transportem już na rampie wyładowczej oddzielono od mężczyzn, prowadzono pieszo do obozu kobiecego w Birkenau (sektor BIa) i umieszczono w jednym z baraków. Następnego dnia rano w mieszczącej się w tym sektorze łaźni poddano je rutynowej procedurze związanej z przyjęciem do obozu. najpierw odebrano im wszystkie rzeczy, które ze sobą przywiozły. Poniżające, uwłaczające godności ludzkiej czynności związane z procedurą przyjęcia do obozu, miały ten sam przebieg jak w przypadku kobiet przywiezionych we wcześniejszych transportach. I tym razem towarzyszyły im przekleństwa, wyzwiska i razy zarówno ze strony personelu funkcyjnego jak i esesmanów. Obozową odzież rzucono im w biegu, nie patrząc na rozmiar, często brudną, zawszoną, niekompletną. Po wojnie jedna z więźniarek tego transportu, Weronika Jankowska (nr. 34404), wysiedlona ze wsi Rogatka w powiecie Hrubieszowskim, zeznała: "Zabrano nam wszystkie rzeczy i wydano pasiaki, koszule i trepy. Niektóre koszule były zbyt długie, a inne znów dziecięce, nie nadające się do użytku. Te kobiety, które otrzymały małe koszulki, zmuszone były nakładać pasiaki na gołe ciało."W czasie rejestracji kobiety przywiezione tym transportem zostały oznaczone numerami od 34289 do 34589 oraz czerwonymi trójkątami z literą P - symbolem więźnia politycznego Polaka. Odtąd numery te miały im zastąpić w obozie nazwisko. Ponadto numery wytatuowano im na przedramieniu lewej ręki. Zarówno numer jak i oznaczenie otrzymały dodatkowo na prostokątnym kawałeczku płótna, który musiały przyszyć w odpowiednim miejscu obozowej odzieży. Jednym z elementów rejestracji więźniów do wiosny 1943 roku było fotografowanie w trzech pozach. Odbywało się ono zazwyczaj po pewnym czasie od chwili przybycia więźniów do obozu, w obozie macierzystym w Oświęcimiu, w bloku nr 26, gdzie znajdowała się pracownia fotograficzna obozowego gestapo. Nie wszystkie jednak więźniarki z tego transportu objęto fotografowaniem. Nie zostały sfotografowane 62 kobiety oznaczone końcowymi numerami od 34527 do 34589." KSIĘGA PAMIĘCI Od tamtego czasu Stanisława Buda stała się numerem 34310. Została przeniesiona w 1944 roku do KL Natzweiler. Wyzwolona, przeżyła piekło niemieckich obozów koncentracyjnych. Autor: Sebastian Śmietana