Józef Baczyński urodził się w Skawicy, u podnóża Babiej Góry. Początkowo nic nie zapowiadało, że zejdzie na zbójnicką drogę – służył u bogatych gospodarzy, ożenił się i zamieszkał u brata żony nieopodal Wadowic. Z zachowanych zeznań Baczyńskiego wynika, że jego przestępcza działalność zaczęła się przypadkowo.
Podczas jarmarku w Wadowicach poznali ze szwagrem trzech mężczyzn. Jeden z nich namówił gromadę na napad na bogatego krawca. Sprzedażą zrabowanych tkanin zajął się Baczyński, ale kroniki milczą, czy podzielił się z towarzyszami uzyskanymi pieniędzmi.
Rok później wyruszył z inną grupą aż do Dobczyc, gdzie obrabowali browar. Baczyński miał najmniejszy udział w podziale łupów, gdyż stał jedynie na czatach, ale i tak od pewnego wadowickiego mieszczanina uzyskał za nie znaczną sumę. Tyle tylko, że o transakcji dowiedział się właściciel okolicznych dóbr. Rabusia pojmano i osadzono w areszcie, skąd zbiegł po kilku tygodniach z pomocą strażników. Gdy dotarły do niego wieści o aresztowaniu wspólników, zaczął się ukrywać, poznał nowych towarzyszy, z którymi dokonał kilku napadów na okolicznych gospodarzy. Bywał z kamratami na Orawie i w Gorcach, aż w końcu na dłużej zagościł w okolicach Wadowic.
Trzeba przyznać, że kompania miała tupet, zachowywała się wręcz bezczelnie. Pewnego gospodarza zbójnicy odwiedzili w rok po napadzie, prosząc o poczęstunek. Innym razem napadli na wracających do domu państwa Lisickich, właścicieli Łętowni, i „poprosili” ich o zorganizowanie przyjęcia w karczmie w Bystrej, na które zaproszono też miejscowego księdza. Gdy Lisiccy dochodzili do siebie po zabawie, Baczyński z towarzyszami obrabował ich dwór w Łętowni, a także tamtejszą plebanię.
Potem Baczyński osiadł na pewien czas z rodziną w Białej Wodzie koło Szczawnicy, gdzie wiódł spokojny żywot do czasu, aż zaczął zbierać nową grupę, z którą wyruszył na kolejny sezon zbójowania, tym razem głównie w okolicach Babiej Góry.
Informacje o okrucieństwie kompanii Baczyńskiego, która nierzadko uciekała się do torturowania tych, którzy nie chcieli wyjawić miejsca ukrycia pieniędzy czy kosztowności, przeplatają się z wiadomościami o jego szlachetności. Pewnemu chłopu miał zostawić znaczną sumę, by ten doglądał rannego kamrata, a innym razem nie tknął cennych rzeczy zgromadzonych w kościele, domagając się od księdza wydania tylko jego prywatnych oszczędności, a gdy okazało się, że ich nie ma, odszedł z niczym.
W kolejnych sezonach zbóje Baczyńskiego działali w Ochotnicy, zapędzali się aż w okolice Starego Sącza i Nowego Sącza, a także Mszany Dolnej, cały czas napadając, rabując, a potem bawiąc się i ucztując. Zbójnik został otoczony późną jesienią 1735 r. w karczmie w Dobrej, gdzie pił ze swoimi towarzyszami. Wraz z czterema kompanami (inni uciekli) został ujęty przez harników starościny Wielopolskiej i odstawieni do jej zamku w Suchej Beskidzkiej. Później był więziony i sądzony przed sądem grodzkim w Krakowie, gdzie zapadł wyrok śmierci przez ścięcie. Wykonano go na początku 1736 r. na krakowskich.
Baczyńskiego zupełnie inaczej przedstawiano w ludowych przekazach. Według nich był szlachcicem, który wstąpił na przestępczą drogę, chcąc się zemścić na bogatych za osobiste krzywdy i doznane niesprawiedliwości. Zrabowane rzeczy rozdzielał ubogim, dbał, by nie działa się im krzywda, aż w końcu został pojmany i osadzony w czorsztyńskim zamku. Miał z niego zbiec, gdy poproszono go o wykorzystanie posiadanych umiejętności leczenia i był prowadzony do chorej starościanki. Potem miał być żołnierzem i zasłynąć męstwem.
Według innych przekazów, żył w okolicach, w których wcześniej grasował, korzystając ze skarbów ukrytych w różnych miejscach. Wiele z nich ponoć nadal spoczywa w leśnych ostępach czy skalnych szczelinach. O dobrym sercu Baczyńskiego mają świadczyć ufundowane przez niego liczne kapliczki na terenach, na których się pojawiał.
Pierwsze naukowe opracowanie losów zbójnika przedstawił w 1936 r. znawca historii chłopów beskidzkich, Stanisław Szczotka.
Źródło: Wikipedia